piątek, 21 października 2016

Rozdział siódmy

12 czerwiec 2017 rok
 Otworzyłem oczy i zdałem sobie sprawę, że spałem we wczorajszych ciuchach. Sporo wczoraj myślałem o tym co się wydarzyło w całym moim życiu, które będzie trwało i nie wiem ile jeszcze przede mną. Cały czas z myślami jestem przy mojej ukochanej, która teraz pewnie śpi przy swoim mężu przytula się do niego, całują się na dzień dobry, robią wspólne śniadanie albo on jej robi do łóżka, wspólne przygotowują się do wyjścia, to wszystko mnie boli od środka. Cierpię kiedy o tym pomyśle, ale to dla niej jeszcze oddycham na tym świecie jeśli by jej nie było, to i mnie tutaj nie było moi bliscy odwiedzali by mnie na cmentarzu. Usiadłem na swoim łóżku i zaczęło mnie razić te kalifornijskie słońce podszedłem do okna i zasłoniłem jedną żaluzje, a od drugiej strony usiadłem na parapecie i znowu robiłem moją ulubioną czynność. Patrzyłem przez te okno i myśląc o niej przypomniały mi się wszystkie nasze wspólne chwile, te skradzione noce, które było zbyt mało, te dni kiedy razem oglądaliśmy przeróżne filmy, rozmawialiśmy od czasu do czasu skradaliśmy sobie całusa, wychodziliśmy na spacer, do kawiarni. Robiliśmy wszystko jak normalna szczęśliwa para, ale też mieliśmy swoich partnerów, którzy nie wiedzieli, że po między nami jest związek nigdy nie nazwę tego swoim romansem tylko właśnie związkiem. Wyciągnąłem z kieszeni spodni jakąś karteczkę, na której był napisany jakiś adres wczoraj wypadło z torebki mojemu grzechowi. Ona jest moim zauroczeniem, moją fantazją nazywam ją moim grzechem i zakazanym owocem ona jest dla mnie zakazana, ona smakuje najlepiej, bo jest taka zakazana dla mnie. Ukrywała przede mną tyle sekretów, o które się dowiedziałem i teraz muszę się zdemaskować powiedzieć jej w końcu, że wszystko już wiem, nie musi już nic przede mną ukrywać. Do mojego pokoju weszła moja siostra, która kiedy mnie zobaczyła posmutniała zamknęła drzwi za sobą i podeszła do mnie zauważyła, że w rękach trzymam tą kartkę z jakimś adresem.
-Ross pokaż mi tą kartkę-Powiedziała Rydel i podałem ją tą kartkę po chwili zerknęła na mnie tymi swoimi smutnymi oczami, a później na kartkę wpatrywałem się w okno, a ona na tą kartkę.
-To zwykła kartka z jakimś adresem wypadło, to Lauren z torebki jak ją spotkałem wczoraj pod domem-Oznajmiłem i posłusznie podała mi tą kartkę, którą schowałem do kieszeni spodni.
-Ross pojedźmy pod ten adres-Odrzekła spojrzałem na nią ze zdziwieniem w oczach jak ona chce tam jechać nie wiadomo co się kryje się za tym tajemniczym adresem, może to być jej nowy adres albo jakaś firma.
-Rydel nie wiadomo co, kryje się pod tym adresem-Odparłem i wstałem z parapetu zacząłem chodzić w kółko po pokoju zastanawiając się nad tym czy pojechać pod ten adres, czy też i nie.
-Ross nie chodź tak po tym pokoju i nigdy się nie dowiesz co się kryje pod tym adresem, a kto może, to kolejna jej tajemnicza-Powiedziała moja siostra stanąłem na przeciwko niej patrzyłem w jej oczy.
-No dobrze możemy tam pojechać-Odrzekłem po paru minutach ona tylko mnie przytuliła i powiedziała, że będzie czekać na mnie na dole i wyszła z mojego pokoju poszedłem do łazienki tak się umyłem, przebrałem i wyszedłem z niej. Szedłem z schodami na dół w salonie czekała na mnie moja starsza siostra, która siedziała na sofie kiedy tylko mnie zobaczyła wstała i razem wyszliśmy z domu. Prowadziłem samochód i słuchałem swojej siostry jak mam jechać, bo ona wpisywała w swój telefon ten adres cały czas patrzyłem na drogę i myślałem co może być pod tym adresem. Kolejna tajemnicza przede mną, którą ona w sobie skrywa dzisiaj będzie koniec tajemnic wszystko się skończy będę na pewno potrzebował czasu, żeby ponownie jej zaufać. Zaparkowałem samochód i zauważyliśmy, że stoimy pod blokiem wysiedliśmy z auta patrząc na ten wielki budynek pewnie teraz tutaj mieszka. Stałem oparty o samochód patrząc na ten blok, z którego wychodzili ludzie albo wchodzili nie daleko biegały jakieś dzieci normalna okolica nie było w niej nic złego.
-Ross wejdźmy i sprawdzimy-Powiedziała moja siostra, która stała obok mnie również patrząc na tą okolice chciałem jeszcze chwile tutaj postać, a może jej nie ma w mieszkaniu, może gdzieś na chwilę wyszła różne miałem w głowie usprawiedliwienia na nią i każdy z tych pomysłów był dobry.
-Za chwilę wejdziemy-Odparłem patrząc na ten blok, a później na karteczkę i liczyłem na którym piętrze może ona mieszkać po paru minutach wraz z moją siostrą poszliśmy w stronę tego bloku. Otworzyłem drzwi i pierwsza weszła moja starsza siostra poszliśmy w kierunku widny i nacisnąłem guzik po chwili winda była na parterze weszliśmy i nacisnąłem wybrane piętro. Wnosiliśmy się ku górze kiedy nagle widna stanęła i otworzyła drzwi na wybranym piętrze wyszliśmy z niej i skierowaliśmy do drzwi pod którymi może mieszkać mój zakazany owoc. Zapukałem kilka razy i usłyszeliśmy czyjeś kroki wydobywające z mieszkania po paru sekundach ktoś otworzył nam drzwi i nie uwierzyłem własnym oczom zamiast mojego grzecha zobaczyłem moją byłą dziewczynę.
-Courtney? Ty tutaj mieszkasz?-Spytała się moja siostra, która również była w szoku tak samo jak i ja nie mogłem uwierzyć, że to jej adres wypadł mojemu grzechowi z torebki okazuje się ze one się znają.
-Tak mieszkam tutaj, a Wy skąd macie mój adres?-Spytała się dalej byliśmy na tej klatce schodowej jednak otworzyła szerzej drzwi i oby dwoje weszliśmy do jej mieszkania, w którym było czuć zapach pieczonego ciasta zaprowadziła nas do salonu, a sama poszła na chwilę do kuchni coś zrobić jednak po chwili weszła do salonu.
-Twój adres znalazł mój brat było napisane na karteczkę, która wypadła Lauren z torebki, ty ją znasz?-Spytała się Rydel siadając na sofie, to samo zrobiłem usiadłem obok mojej siostry, ona natomiast na fotelu. Nie miałem jakoś ochoty z nią rozmawiać myślałem, że tamte spotkanie było nasze ostatnie.
-Tak znam ją od trzech lat-Powiedziała po pewnym czasie Courtney, która chyba nie wyraźnie chciała wyjawić nam prawdy na temat mojego zakazanego owocu, była spięta widać, to było po niej taka zdenerwowana.
-Dlaczego podałaś te wszystkie papiery o niej mojemu bratu?-Spytała się Rydel wyraźnie spoglądając na ciemnowłosą, która spuściła głową nie wiedziała co ma nam powiedzieć widać, że szuka odpowiednich słów, żeby cokolwiek nam powiedzieć w tej sprawie.
-Chciałam, żeby w końcu się dowiedziałem o niej te wszystkie sekrety ja też dowiedziałam się o niej o wiele później-Odrzekła Courtney, która coraz bardziej była zdenerwowana próbowała, to ukryć za wszelką cenę, ale jej się to nie udawało.
-Dobra, to my już wychodzimy-Powiedziała moja siostra wstając ze swojego miejsca kierując się do wyjścia kiedy ja dalej siedziałem na sofie patrząc na moją byłą dziewczynę, która bacznie mi się przyglądała.
-Idź Rydel do samochodu niedługo do Ciebie przyjdę-Oznajmiłem cały czas patrząc na ciemnowłosą moja siostra westchnęła i było tylko słuchać zamykające się drzwi odwróciłem głowę w kierunku okna.
-Dlaczego nie poszedłeś ze swoją siostrą?-Spytała się kiedy moja siostra wyszła odwróciłem głowę w jej kierunku już nie była taka zdenerwowana jak przedtem bardziej się cieszyła, że mnie widzi i ze zostałem.
-Dlaczego się denerwujesz?-Spytałem się patrząc w jej oczy ona spuściła głowę i bawiła się swoimi palcami wstałem z sofy i zacząłem się rozglądać po salonie widziałem nasze wspólne zdjęcia kiedy byliśmy razem wszystko było takie zakłamane te zdjęcia również kłamały ten mój sztuczny uśmiech, który jej kierowałem.
-Wydaje Ci się-Odrzekła kiedy stanęła obok mnie patrzyliśmy na jedno z naszych wspólnych zdjęć, które wziąłem do ręki zastanawia mnie jedno dlaczego ona je trzyma skoro, to wszystko było kłamstwem.
-Nie powinnaś tego trzymać-Oznajmiłem pokazując na zdjęcie ona wzięła je do ręki i bacznie spoglądała się na tą fotografie na tym zdjęciu wyglądaliśmy jak zakochane w sobie osoby, ale to było szczere tylko udawane z mojej strony. To co mówią jest prawdą, że najlepiej wychodzi się tylko na zdjęciach w prawdziwym życiu jest, to zupełnie inaczej.
-Wiem, ale nie potrafię tego wyrzucić-Powiedziała dalej patrząc na te zdjęcie po chwili odłożyła na półkę i do ręki wzięła inne zdjęcia na którym również byliśmy szczęśliwi taka z nas była zakochana para każdy nam jej zazdrościł jednak oni nie znali całej prawdy o naszym związku, w którym tkwiłem od roku.
-Musisz w końcu wyrzucić swoją przeszłość-Powiedziałem kiedy podała mi naszą fotografie te gesty, uśmiechy, pocałunku i rozmowy były kłamstwem,a wszyscy dookoła ją kupowali nikt się nie domyślił, że kocham kogoś zupełnie innego.
-Kochasz Laurę-Odrzekła po pewnym czasie odłożyłem tą fotografie na półkę obok tej drugiej fotografii i spoglądałem na nią była wyraźnie smutna, taka bez życia dokładnie tak samo jak i ja kiedy nie ma przy mnie mojej miłość.
-Nawet nie wiesz jak bardzo ją kocham-Powiedziałem i postanowiłem, że pójdę już do mojej siostry, która czeka na mnie w samochodzie wyszedłem z jej mieszkania zamykając za sobą drzwi. Mam nadzieje, że to już nasze ostatnie spotkanie nacisnąłem guzik i po chwili winda była na piętrze wsiadłem do widny i nacisnąłem parter po paru sekundach widna zatrzymała się i wysiadłem. Powędrowałem do samochodu wsiadłem i zobaczyłem, że moja siostra spogląda się na mnie zapiąłem pasy i wyruszyliśmy z tego miejsca dalej mam nadzieje, że to już ostatnie nasze spotkanie w życiu. Postanowiłem pokazać mojej siostrze pewne miejsce o którym wiem tylko ja i moja ukochana kiedyś byliśmy tutaj na randce pamiętam, to wszystko jakby, to było wczoraj. A było, to rok temu byłem wtedy na prawdę szczęśliwy jednak mój brat wszystko mi odebrał całe moje życie, które w zamian mam cierpiące ból w sercu dalej daje mi znaki o sobie, że jest mi środku, ale wolę cierpieć za moją ukochaną niż jakby ona miała cierpieć tak samo jak i ja teraz. Zatrzymałem samochód i wysiedliśmy byliśmy na wzgórzu z czego było widać całe duże miasto zachwyciła się tym widokiem widziałem, to po jej oczach.
-Tu jest pięknie Ross-Powiedziała Rydel i przytuliła mnie po chwili odsunęliśmy od siebie ona dalej patrzyła na miasto, którym się zachwycała opierałem się o maskę samochodu patrząc na moja siostrę.
-Tutaj zabrałem kiedyś Laurę-Odrzekłem po pewnym czasie ona odwróciła się do mnie i też oparła się o maskę samochodu z moich oczów poleciały pierwsze łzy ona mnie przytuliła coraz bardziej płakałem.
-Spokojnie Ross, nie musiałeś mi tego mówić-Powiedziała Rydel dalej płakałem te wszystkie nasze wspomnienia wciąż są żywe w mojej głowie wspominam je codziennie z najmniejszymi szczegółami.
-Pamiętam, to jakby, to było wczoraj, a było to tak:

Postanowiłem zabrać ją na jakąś randkę nie chciałem takiej typowej randki czyli jakaś restauracja, kino albo spacer po plaży więc kiedy dowiedziałem się o tym miejscu postanowiłem ją tutaj zabrać. Pamiętam jak ona się wtedy zachwycała się tym widokiem pamiętam gdzie dokładnie stała i mówiła do mnie.
-Ross tu jest pięknie-Powiedziała z zachwytem w głosie i pocałowała mnie było tak romantycznie całować się przy gwiazdach oderwaliśmy się od siebie i przytuliliśmy się do siebie.
-Kocham Cię-Wyszeptałem jej do ucha spojrzała na mnie w jej oczach dostrzegłem te iskierki szczęścia uśmiechnęła się szeroko do mnie i na moich ustach złożyła krótki pocałunek do tej pory pamiętam jej smak ust.
-Nigdy Cię nie zostawię.....

Zacząłem bardziej płakać moja siostra mnie uspokajała ten wspomnienie wciąż żywe w mojej głowie każdy najmniejszy szczegół zapamiętałem z tego wydarzenia miała mnie nie zostawić, a on mi ją odebrał. Zabrał miłość mojego życia, która wyszła za niego za mąż dałem jej szczęście z kimś innym, chce żeby była szczęśliwa, a nie żeby cierpiała tak samo jak ja teraz i tak do końca moich dni.

Witam Was!
Po tak długiej przerwie, które wyszła tak niespodziewanie i mam nadzieje, że mi wybaczycie. Macie rozdział, w którym coś się dzieje i będzie się na prawdę działo mam kilka pomysłów, ale do tego potrzeba komentarzy, żeby były rozdziały i jacyś stali czytelnicy, ale wszystko powoli.
Pozdrawiam!
PS. Liczę na komentarze!

sobota, 1 października 2016

POWRÓT?

Witam Was!
Czy ktoś mnie jeszcze pamięta? Zostawiłam Was bez żadnego wyjaśnienia, ale cóż inaczej potoczyło się moje życie, które miało iść w zupełnie innym rytmem, ale cóż postanowiłam wrócić na tego bloga i mam nadzieje, że jest jeszcze ktoś kto czeka na kolejne rozdziały z drugiego tomu. Przez ten czas jednak dalej śledziłam niektóre losy bohaterów z innych blogów, ale nie komentowałam chyba bardziej chciałam być anonimowa. A teraz wracam na nowo do tego opowiadania, bo postanowiłam go skończyć chce, żeby jakiekolwiek moje opowiadanie się skończyło i to jest właśnie te opowiadanie, które chce zakończyć. Proszę Was o drobny komentarz, który podniesie mnie na duchu, że jednak rzeczywiście czekaliście na mój powrót.
Pozdrawiam!
PS. Liczę na komentarze!

piątek, 22 kwietnia 2016

Rozdział szósty

11 czerwiec 2017 rok
Szedłem spokojnie przez ulicę widziałem ludzi jak się śpieszą do swojej pracy kiedy ja szedłem spacerkiem, oni przez te ciągłe śpieszenie zapomną o swoim życiu i pójdą w całkowity wir swojej pracy. W tym życiu nie jest ważne pieniądze, które rządzą w życiu człowieka oni tylko po to zostają po godzinach, bo dostaną większą wypłatę i będą z czego opłacić rachunki, kupić jedzenie, ubrania. Inni wydają swoje pieniądze na różne inne mniej potrzebne rzeczy i kupują zdecydowanie więcej rzeczy, a pieniądze nauczyły człowieka wydawać i pracować, żeby człowiek miał coraz więcej pieniędzy na swoim koncie. Ludzie poszliby w ogień za coraz, to większą gotówką, ale to nie jest ważne w naszym życiu pieniądze nam szczęścia nie darzą ani prawdziwej rodziny, przyjaciół i miłości. W życiu najważniejsza jest rodzina, przyjaciele, szczęście i miłość te rzeczy są najważniejsze i to nimi człowiek powinien się kierować w swoim życiu, a nie żeby mieć coraz, to więcej pieniędzy, która tym prędko wydamy na rzeczy, które nam w życiu nie są potrzebne. Usiadłem na jednej z pobliskich ławek i czekałem na moją byłą dziewczynę, z którą się umówiłem na spotkanie odnośnie tego co mi ostatnio dała. Zadzwoniłem do niej wczoraj i od razu zgodziła się na spotkanie w tej sprawie chce się jej wszystkie wypytać bez żadnych kłamstw tylko liczy się dla mnie prawda, którą mną nakarmi. Nasz związek był jedną wielką pomyłką, która narodziła się kiedy tylko zaczęliśmy razem być, ona mnie kochała z całego serca, a ja kochałem zupełnie kogoś innego. Ona nie wiedziała do samego końca naszego związku, w którym byliśmy, że jej nigdy nie kochałem byłem z nią, bo chciałem zapomnieć o mojej miłość chciałem zapełnić pustkę w sercu, ale to jej się nie udało nikomu, to się nie udało. To wszystko co jej mówiłem była, to jedna wielka fikcja, którą ona się szydziła nikt tego nie zauważył, że jej nie kocham, że w moim sercu jest ktoś zupełnie inny od niej i może przez to częściej się z nią kłóciłem.
-Cześć Ross wiedziałam, że zadzwonisz-Powiedział, to głos, który nigdy nie mam zamiaru słuchać podniosłem głowę i zobaczyłem moją byłą dziewczynę, która stała nade mną z tym uśmiechem.
-Musiałem, bo chce wiedzieć jeszcze kilka rzeczy-Odparłem ona usiadła obok mnie i bacznie mi się przyglądała nie miałem ochoty patrzeć się na nią więc patrzyłem na jezioro, które przepływało przez ten park, w którym oby dwoje jesteśmy.
-Słucham Cię-Odrzekła i chciała dotknąć mojego ramienia wiedziałem, że będzie tego chciała więc odsunąłem się gwałtownie od niej, że siedziałem na samym końcu ławki, a ona na drugim końcu westchnęła ciężko.
-Chce wiedzieć skąd tak tyle o niej wiesz?-Spytałem się czułem jej wzrok na sobie tak bardzo chce mieć koniec tego spotkania, które jeszcze będzie trwało dobre parę minut chciałbym być w domu i zamknąć się w swoim pokoju, w którym będę rozmyślał.
-Mam swoje źródła, a Ty skąd ją znasz?-Spytała delikatnie odwróciłem głowę w jej kierunku siedziała na swoim miejscu spoglądając i uśmiechając się do mnie zaczęła się bawić swoimi rękami, które miała na swoich kolanach.
-Poznałem ją nad morzem-Oznajmiłem i znowu swój wzrok zatopiłem w te całe jezioro, które przepływa mam nadzieje, że po tym spotkaniu już nigdy nie zobaczę jej w swoim życiu, że to ostatnie nasze spotkanie.
-Lubi morze-Powiedziała Courtney i usłyszałem jak wstaje z ławki podniosłem głowę zobaczyłem ją nad sobą również wstałem i staliśmy na przeciwko siebie ona z tym swoim uśmiechem.
-Wiem o tym-Odparłem dalej tak stając odwróciłem głowę w przeciwnym kierunku, żeby nie tylko nie patrzeć na jej twarz czułem jej wzrok na sobie i doskonale wiem, że ją tym ranie ze nie spoglądam się na nią tak jak, ona na mnie.
-Ja też doskonale o tym wiem-Odrzekła ciemnowłosa cały czas spoglądając się na mnie czułem, to wszystko, że ona mnie bacznie obserwuje każdy mój ruch, który robię usłyszałem jak powoli przesuwa się w moją stronę.
-Ty chcesz ciągle tego samego?-Spytałem się patrząc na swoje dłonie poczułem jej oddech na swojej szyj, a już nie miałem miejsca, żeby się przesunąć patrzyłem się na nią z góry ona była zdezorientowana widziałem, to po jej oczach.
-Tak, Ross nie mogę uwierzyć, że przez cały nasz związek okłamywałeś mnie-Powiedziała stanowczym tonem i wstała z ławki zerkając na mnie w jej oczach dostrzegłem złość, które przepełniała jej całe oczy.
-Myślałem, że zapełnisz tą pustkę w moim sercu, że zdołam zapomnieć o mojej miłość, która jest teraz z kimś innym, z kimś zdecydowanie lepszym ode mnie!-Krzyknąłem nie panowałem nad sobą już w tym momencie ona za drgnęła i przegryzła dolną wargę.
-Nie zapełniłam jej, ale chce, żebyś wiedział ze dalej Cię kocham-Powiedziała smutnym głosem teraz była zupełnie inna wszystko zmieniało się u niej jak w kalejdoskopie taka zmienna z minuty na minute inna.
-Wiem, ale my już nigdy nie będziemy razem-Odrzekłem staliśmy na przeciwko siebie i jej oczy zrobiły się szklane zaczęła płakać jej oczy pokazywały kruchość, bezradność i wieczny smutek.
-Ty ją dalej kochasz-Wyszeptała i nadzwyczajnie poszła w swoją stronę widziałem jak odchodzi od tego miejsca, w którym stała  a ja stałem bez ruchu nie wiem dokładnie ile tak stałem i wiem, że ją skrzywdziłem. Cały nasz związek był jednym wielkim kłamstwem i ona teraz, to sobie uświadomiła przy tej naszej rozmowie, w której miałem się więcej rzeczy dowiedzieć o niej, ale weszliśmy na temat naszego nie udanego związku. Trwał on rok i dwa miesiące przez tyle czasu ja okłamywałem ją karmiłem tymi wszystkimi kłamstwami wiedziała o tym wcześniej, ale ona nie brała tych słów za poważnie, ale w końcu w je uwierzyła. Postanowiłem, że pójdę już do domu i tam zaszyje się w swoim pokoju, w którym jest mi bezpiecznie szedłem spokojnie nigdzie się nie śpiesząc. Kiedy byłem blisko domu zobaczyłem mojego grzecha, który był przed domem ze swoją walizką szybko podbiegłem do niej, to znaczy, że ona już się wyprowadza tak bardzo chciałem się z nią pożegnać.
-Lauren, ty już się wyprowadzasz?-Spytałem się kiedy byłem blisko niej ona spojrzała na mnie w jej oczach tyle tajemniczość, o których wiem i nie musi ich przede mną ukrywać przytuliłem ją do siebie.
-Tak, jakby co masz mój numer-Powiedziała płaczliwym tonem i odsunęła się ode mnie wpatrywaliśmy się w siebie jeszcze przez chwilę i poszła w swoją stronę zauważyłem, że z jej torebki coś wypadło, to była kartka. Podniosłem ją i przeczytałem jakiś adres chciałem jej oddać, ale już jej nie zobaczyłem schowałem tą kartkę do kieszeni i wszedłem na posesje domu, w którym obecnie mieszkałem. Otworzyłem drzwi ściągnąłem buty i szybkim krokiem poszedłem do swojego pokoju, w którym się zamknąłem na parę godzi i myśląc o swoim życiu, które dalej jest cierpiące, a zarazem tyle tych sekretów, które trzeba jeszcze odkryć.
Witam Was :*
Nowy rozdział, w którym była rozmowa Rossa z Courtney, ale już niedługo dowiecie się jeszcze więcej na temat Lauren. 
W nowych rozdziałach dowiecie się dużo więcej o Lauren, która skrywała więcej tajemnic niż sądzicie, ale to wszystko będzie po kolei małymi kroczkami się dowiecie.
Temat ślubu pójdzie na inny plan, ale dalej będą powiązania do tego ślubu i na ten temat mało będziecie więcej tutaj przygotowałam dla Was niespodziankę.
Pozdrawiam :*
PS. Liczę na komentarze :*


piątek, 15 kwietnia 2016

Rozdział piąty

10 czerwiec 2017 rok
Spojrzałem w lustro tylko w nim nie zobaczyłem mojego odbicia tylko moją ukochaną, która uśmiecha się do mnie z przerażenia odwróciłem głowę i nikogo tam nie było powoli znowu spojrzałem w lustro i zobaczyłem tym razem tylko siebie. Wyszedłem z łazienki i znalazłem się w swoim pokoju, w którym czuje się bezpiecznie usiadłem na parapecie spoglądając przez okno. Rozmyślałem o wszystkim co mnie w życiu otaczało każda zagadka miała przed sobą wiele tajemnic, którą muszę rozwiązać ostatnio znowu zamykam się w sobie. Widzę po mojej rodzinie, że chce mi pomóc, ale po prostu wolę posiedzieć sam i pomyśleć o swoim zbyt skomplikowanym życiu, które sam nie wiem kiedy się skończy wszystko mnie przytłacza. Nie ma jej przy mnie, ona odeszła zostawiając mnie samego z tym bałaganem, które po sobie zostawiła i to ja przy pomocy innych musiałem posprzątać nie obarczam jej winą za to, że mnie zostawiła. Wszystko się zmieniło w moim życiu odkąd jej przy mnie nie ma zacząłem interesować się zupełnie podobno do niej osobą, która ma przede mną dole tajemnic. Siedziałem tak parę dobrych godzin przez te godziny, które liczyłem, to przychodziło do mnie moje rodzeństwo i rozmawialiśmy nie byłem zbytnio skłonny do rozmowy nie mam ochoty na żadne towarzystwo. Do mojego pokoju ktoś wszedł odwróciłem głowę i zobaczyłem moją ukochaną, która spojrzała na mnie ze smutkiem zamknęła za sobą drzwi i podeszła do mnie. Stanęła po drugiej stronę okna i obserwowała co się dzieje w tym wielkim mieście moje serce biło jak oszalałe zacząłem jej się bacznie przyglądać była smutna, przybita, pozbawiona życia, a jej oczy były wypalone.
-Patrz co się dzieje na tym okrutnym świecie-Powiedziała moja miłość patrząc w okno nie odrywała od tego wzroku przesunąłem się jej kierunku dalej siedząc na tym parapecie ona spojrzała na mnie tymi swoimi wypalonymi oczami.
-Widzę, to ten świat sam chce być okrutny-Oznajmiłem i delikatnie dotknąłem jej ręki po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze chciałem ją pocałować, ale wiem, że nie mogę jej pocałować ta obrączka psuje, to co chce zrobić.
-Powiedz mi Ross dlaczego znowu zamykasz się w sobie?-Spytała tym swoim delikatnym głosem, który jest moją muzyką, wspaniałą melodią moje imię w jej głosie wychodzi takie idealnie wręcz perfekcyjnie.
-Nie ma ciebie, to nie ma i mnie-Odrzekłem patrzyliśmy sobie w oczy zatracaliśmy się w swoim spojrzeniach powoli nasze twarze zbliżały się i nasze usta połączyły się w wspaniałym pocałunku, który był pełen tęsknoty, miłość i bólu. Wstałem z parapetu dalej całując jej te miękkie usta powoli szliśmy w kierunku mojego łóżka dalej robiąc tą czynność, którą zapamiętam z najmniejszymi szczegółami. Usiedliśmy na łóżku coraz bardziej nasz pocałunek robił się bardziej namiętny i pełen miłości, którą dawaliśmy w ten pocałunek jej usta, które są takie delikatne i miękkie.
-Ross...-Powiedziała i stykaliśmy się czołami patrząc sobie w oczy, które przepełniało przerażenie i strasz przegryzła dolną wargę-Co ci dała Courtney?-Spytała się powoli wypuszczając powietrze.
-Dała mi białą kopertkę w której było stertę papierów-Odrzekłem odsunęliśmy się i wstałem podszedłem do biurka i z szuflady wyciągnąłem tą kopertę, którą podarowałem mojej ukochanej, która siedziała na łóżku. Wyciągnęła z niej te wszystkie papiery i zaczęła czytać przy tym marszcząc czoło obserwowałem ją jak, to wszystko czytała patrzyłem na nią z miłością i z wielką tęsknotą.
-Co z tym zrobisz?-Spytała się po przeczytaniu i schowaniu tych papierów do koperty, którą schowałem do szuflady i odwróciłem się w jej stronę oparłem się o biurko bacznie przyglądając się jej.
-Nie mam pojęcia-Odrzekłem po chwili ona podeszła do mnie i staliśmy na przeciwko siebie znowu zatracaliśmy się w swoich spojrzeniach przytuliłem ją do siebie, a po moim ciele przeszła fala ciepła. Chciałbym, żeby ta chwila trwała wiecznie, żebym tak trwało do końca naszych dni pragnę tego, ale wiem, że to są moje marzenia, które nigdy się nie spełnią, one pozostaną tylko marzeniami.
-Musisz, to jej powiedzieć-Powiedziała dalej będąc w uścisku nastała po między nami cisza, której nikt z nas nie chciał przerywać byliśmy przylaliśmy się obok mojego biurka i ta chwila wręcz magiczna, która trwała sam nie wiem ile.
-Co powiem, że wszystko już wiem-Odparłem ona odsunęła się ode mnie, ale dalej pozostaliśmy w swoich ramionach spojrzała na mnie jej oczy były takie wypalone nie widziałem tych iskierek, które zawsze były w jej oczach tylko wypalone.
-Tak, Ross to możesz powiedzieć-Odrzekła i wyszła z mojego pokoju zamykając za sobą drzwi znowu zostałem sam w tych czterech ścianach zacząłem intensywnie myśleć nad tą całą sprawą. Biłem się ze swoimi myślami chodziłem w kółko po pokoju i stwierdziłem, że moja ukochana ma racje powinienem w końcu, to powiedzieć, że wszystko już wiem i nie musi już tego przede mną ukrywać.
Witam Was :*
Nowy rozdział, w którym jest tylko sama Raura i chyba na to czekaliście, ale w nowych rozdziałach będzie mniej tej Raury za to więcej się dowiecie na temat Lauren. 
W nowych rozdziałach wydarzy się na prawdę dużo, a mianowicie będą zaręczyny, ale nie powiem jakiej pary więc tutaj będzie niespodzianka, co do tajemniczy ich ślubu tutaj będzie wiele pytań zamiast odpowiedzi, ale mam pewien pomysł, który chce zrealizować więc musicie czekać.
Pozdrawiam :*
PS.Liczę na komentarze :*

piątek, 8 kwietnia 2016

Rozdział czwarty

8 czerwiec 2017 rok
Siedziałem w salonie oglądając zdjęcia z różnych dziedzin mojego życia od dzieciństwa aż do teraz na niektórych zdjęciach byłem sam albo z rodziną, są zdjęcia na których jestem z moim rodzeństwem albo jestem na zdjęciu z moją ukochaną. Te nasze wspólne zdjęcia przykładam do swojej piersi i nadzwyczajnie płacze nie potrafię przeżyć z tym bólem w środku ono jest zbyt silne. Staram się jak mogę, ale prasa codziennie pokazuje ich wspólne zdjęcie gdzie trzymają się za ręce lub się całują moje serce łamie się na kawałki i wtedy przełączam na inny kanał albo wychodzę do swojego pokoju i płaczę. Od ponad dwóch dni mieszka u nas mój zakazany owoc moi rodzice się zgodzili nie było jakiś większych problemów, ale moja siostra zbytnio jej nie polubiła. Oby dwie działają na siebie jak woda z ogniem przeważnie, to mój grzech siedzi obok mnie i ze mną najczęściej rozmawia i siedzi ze mną niż resztą domowników jeździmy gdzieś razem, bo ona musi poszukać sobie pracy, ale dzisiaj nie chciała mojej pomocy, chciała pojechać sama. Nikogo nie było w domu tylko ja i dalej przeglądałem te zdjęcia, które były porozwalane na tym stoliczku popijałem przy tym sokiem. Następne zdjęcie znowu serce mnie zabolało zobaczyłem jej zdjęcie z moim bratem jak się całują chciałem je potargać, ale wiedziałem, że nie mogłem tego zrobić rzuciłem tym zdjęciem w kąt. Nikomu nie mówiłem o tym co ostatnio się działo z moim bratem znając ich nie uwierzyli by mi albo wyśmiali by mnie zachowałem, to dla siebie dalej miałem, to w głowie jak on przemienia się kogoś innego. Starałem się o tym nie myśleć zbyt często co mi się udawało, ale kiedy widziałem go w prasie, to od razu przychodzi mi ten moment w parku jest taki żywy w mojej głowie. Każdy miał przede mną jakieś tajemnicze, które sam muszę rozwiązać bez niczyjej pomocy muszę sam wszystkie sekrety rozwiązać, których jest dość sporo. Jednak skupiam się na jednym, a mianowicie na tym ślubie jej i mojego brata, w tym temacie nikt mi nic nie chce więcej powiedzieć na ten temat każdy ma już swoją wspólną wymówkę i tylko jednej osoby mogę o to zapytać, ale też powiedziała, że jeszcze nie teraz. Siedziałem tak i dalej płakałem pozwalałem moim łzą lecieć, kiedy do salonu weszła moje siostra od razu przetarłem moje łzy. Moja siostra, to zauważyła, że płakałem od razu mnie przytuliła i rozpłakałem się jak małe dziecko.
-Nie musisz ukrywać swoich łez, to nie oznaka, że jesteś słaby, to oznaka, że byłeś zbyt silny na swoje cierpienie-Wyszeptała wprost do mojego ucha dalej byliśmy w tym uścisku potrzebowałem tego. Bliskości drugiej osoby, która mnie kocha i jest nią moją siostrą nigdy się, to nie zmieni na zawsze będzie moją najwspanialszą siostrą na świecie, którą zawsze będę kochał siostrzaną miłością.
-Ty wiesz jak ja ją mocno kocham, te wszystkie zdjęcia przypomniały mi o bólu, które jest wewnątrz mnie-Powiedziałem płacząc w jej ramie ona nic nie mówiła tylko przytuliła mnie jeszcze bardziej.
-Ona też Cię kocha uwierz w moje słowa, Ross-Powiedziała po pewnym czasie odsunęliśmy się i spojrzałem mojej siostrze w oczy była smutna moim widokiem jaki zobaczyła przez swoimi oczami.
-W głębi serca, to wierze-Wyszeptałem i wskazałem na swoje serce, którą łamie się na kawałki siedziałem obok mojej starszej siostry, która przyglądała mi się smutno wszystkie te zdjęcia przypomniały mi o tym bólu. Była po między nami cisza, której nikt nie chciał przerywać zacząłem przeglądać pozostałe zdjęcia na których byłem ja i ona byliśmy uśmiechnięci jak prawdziwi przyjaciele. Na niektórych również była moja była dziewczyna, która obejmowała mnie, a na niektórych doszło między nami do pocałunku pamiętam, to wszystko jak ode mnie było, to udawane.
-Jakbyś tylko znał prawdę, to byś wiedział, że ona Cię kocha-Powiedziała cicho moja siostra kiedy zerknąłem na moje wspólne zdjęcie z Laurą spojrzałem na moją siostrę, która siedziała nie daleko mnie ze smutkiem.
-Możesz mi powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi-Odparłem i wziąłem te zdjęcie do ręki na tym zdjęciu oby dwoje byliśmy uśmiechnięci ten jej piękny uśmiech, który rozjaśniał mi każdy dzień.
-Nie mogę Ci powiedzieć ona musi Ci sama wszystko wytłumaczyć-Odrzekła Rydel i do salonu wszedł mój zakazany owoc odwróciłem głowę w jej kierunku i zobaczyłem ten uśmiech, który gościł na jej twarzy.
-Cześć co robicie?-Spytała się i usiadła na fotelu wpierw spojrzała na mnie, a później na stolik, na którym były porozwalane zdjęcia jej uśmiech zszedł z twarzy i wzięła jedno zdjęcie do ręki nie widziałem jakie, to zdjęcie. Po chwili odłożyła je na miejsce moja siostra bacznie obserwowała mojego grzecha od razu widać, że nie przepadają za sobą kiedy są w jednym pomieszczeniu między nimi dochodzi do sprzeczek, które zawsze, to ja je łagodzę.
-Nie widzisz? Przeglądamy zdjęcia-Powiedziała nie zbyt miło Rydel i złowrogo spojrzała na nią spuściła głowę, ale po chwili wstała z fotelu i wyszła z salonu kierując się schodami na górę. Powoli pozbierałem zdjęcia ze stolika i dawałem do albumu schowałem je do jednych z szaf w salonie i powędrowałem na górę skierowałem swoje nogi do pokoju mojego zakazanego owocu. Drzwi były otwarte więc wszedłem do środka ona siedziała przy biurku i intensywnie myślała, bo nie usłyszała, że wchodzę do jej pokoju dopiero spojrzała na mnie kiedy zamknąłem drzwi.
-Wszystko w porządku?-Spytałem się ona wstała z krzesła i stanęła na przeciwko mnie znowu kierowało mnie w środku te samo uczucie, które towarzyszy mi od kiedy ją tylko poznałem teraz jest ono zdecydowanie większe niż wcześniej.
-Tak, a dlaczego pytasz?-Zapytała się w jej oczach widziałem tylko jedno, to tajemniczość, którą chce poznać te wszystkie sekrety odkryć jej oczy, to ocean tajemniczość, w których chce się zanurzyć.
-Przepraszam za moją siostrę-Odrzekłem i schowałem ręce do kieszeni oby dwoje zmierzaliśmy w kierunku jej łóżka usiedliśmy na nim, a ona bacznie mi się przyglądała, to samo ja też robiłem.
-Nic nie szkodzi przyzwyczaiłam się już do tego-Powiedziała powoli nasze twarze się zbliżały byliśmy coraz blisko, a ktoś otworzył drzwi, a w drzwiach zobaczyłem mojego brata, który przyglądał się tej całej sytuacji.
-Ross ktoś do ciebie przyszedł-Powiedział od razu wstałem i tym prędko poszedłem na dół zostawiając mojego brata chciałem zobaczyć moją ukochaną tego właśnie pragnę, ale kiedy wszedłem do salonu zobaczyłem....Courtney.
-Co chcesz?-Powiedziałem chłodno przez rok znikła z mojego życia nie widziałem jej dosyć długo, a teraz znowu ją widzę w salonie domu moich rodziców nie wiem czego ode mnie oczekuje.
-Wiem gdzie byłeś i że nie dawno wyszedłeś-Odrzekła i usiadła na fotelu patrząc się na mnie usiadłem na przeciwko niej odwróciłem wzrok, ale wiedziałem, że ona cały czas przygląda mi się.
-Tylko tyle masz do powiedzenia?-Spytałem się i wtedy mój wzrok padł na nią siedziała spoglądając na mnie zobaczyłem, że wyciąga ze swojej torebki jakąś kopertę i przesuwają w moim kierunku.
-Tu jest coś, co może Cię zainteresować-Powiedziała tajemniczo wstała z fotelu podeszła do mnie kucając i wyszeptała wprost do mojego ucha-Jakby co masz mój numer-Usłyszałem tylko zatrzaskuje za sobą drzwi. Wziąłem tą kopertę do ręki i zacząłem nią obracać postanowiłem w końcu ją otworzyć wyciągnąłem z niej jakieś stertę papierów przeczytałem pierwszą stronę i przeraziłem się.
Witam Was :*
Nowy rozdział, w którym pojawia się nasza bohaterka, która będzie się pojawiać co jakiś czas w niektórych rozdziałach.
Jak widzicie Ross został od Courtney kopertę, ale co będzie w niej zawarte dowiecie się w swoim czasie, ale powoli będzie się wyjaśniać sprawa z Lauren więc będzie ciekawie.
Pozdrawiam :*
PS.Liczę na komentarze :*



piątek, 1 kwietnia 2016

Rozdział trzeci

6 czerwiec 2017 rok
Szedłem spokojnie nigdzie się nie śpiesząc postanowiłem się przejść nabyć tego świeżego powietrza i na spokojnie wszystko sobie poukładać w głowie, nie zbyt wiele dowiedziałem się odkąd była ta kolacja. Przestałem pytać odnośnie tego ślubu, to nie znaczy, że zrezygnowałem, żeby się nie dowiedzieć prawdy jednak na pewien czas odpuściłem z tego powodu, że i tak znam ich odpowiedź. Podczas tego spaceru rozdawałem autografy moim fanom i pozowałem z nimi do zdjęć widziałem na ich twarzach uśmiech i zadawali mi pytania odnośnie jak się czuje. Moja kariera stanęła w miejscu odkąd tam poszedłem jednak kiedy z tamtą wróciłem, to dostawałem propozycje wywiadu dla jednego programu telewizyjnego jednak doskonale wiem jakie by były pytania. Nie zrezygnowałem z tej propozycji, ale też się nie zgodziłem po prostu nie mam pojęcia czy się zgodzić na wywiad z drugiej jednak strony wszystko bym wyjaśnił moim fanom i prasie, którzy na to czekają. Tutaj trzeba wziąć wszelkie możliwe opcje, żeby się zgodzić na taki zbyt osobisty wywiad opowiem im wtedy swoją historie i co najważniejsze będę musiał użyć imienia mojej ukochanej. Nie chce, żeby później prasa doczepiła się jej, zadawali by jej mnóstwo pytań chce, żeby ona miała spokój od tych pytań. Coraz częściej powracałem myślami do mojego zakazanego owoca nie widziałem jej odkąd mnie zamknęli w tamtym ciemnym pokoju i aż do tej pory jej nie widziałem. Nie wiedziałem co u niej słuchać, gdzie pracuje nic o niej nie wiedziałem w tym momencie, tak jakby zapadła się pod ziemią. Nie narobiła żadnych zmian w moim sercu tylko zauroczyłem się nią, a to nic złego, bo wiele ludzi, którzy kochają swoją drugą połówkę mogą zauroczyć się drugą osobą, ale u niektórych wychodzi też i miłość. W moim przypadku nie ma mowy o żadnej miłości po między mną a nią tutaj będzie tylko zauroczeniem, które sam nie wiem ile ono potrwa w moim przypadku. Jest taka podobna do mojej miłości i może, to też daje, że jest moją fantazją odwzajemnioną parę razy widziałem po niej, że jest również mną zauroczona, a może nawet zakochana we mnie. Tylko, to będzie miłość nieodwzajemniona i to ona będzie cierpieć tak samo mocno jak i ja moje cierpienie trwa już sześć lat, a jej cierpienie może trwać tylko kilka miesięcy, a nawet i do końca życia. Moje cierpienie będzie tyle trwać jednak dalej jestem pełny nadziei na to, że ona mnie kocha, że to co mówiła jest prawdą, a nie kłamstwami, którymi mnie karmiła. Zauważyłem w oddali, że na jednej z ławek siedzi tam mój grzech nie zauważyła mnie, bo czytała jakąś książkę i była bardziej skupiona na tym niż wpatrywaniu się w niektórych ludzi postanowiłem, że pójdę do niej. Tyle czasu jej nie widziałem, że w końcu po tylu miesiącach ją widzę byłem coraz bliżej jej, a ona na chwilę odciągnęła się od książki i zobaczyła, że idę w jej stronę.
-Cześć Lauren-Powiedziałem kiedy stanąłem nad nią ona schowała książkę do torebki i zrobiła miejsce dla mnie posłusznie usiadłem obok niej i uśmiechnęła się do mnie znowu poczułem, to same uczucie co zawsze przy niej czuje.
-Cześć Ross powiedz co u Ciebie?-Spytała się spoglądając się na mnie w jej oczach, to samo co sobie zapamiętałem czyli ten ocean tajemnic, które chce wszystkie odkryć ona dalej uśmiechała się do mnie w tym uśmiechu również jest jakaś tajemnicza.
-Wszystko w porządku, a u Ciebie?-Spytałem się od razu jej twarz zrobiła się smutna i ją spuściła na dół usłyszałem, że płaczę więc przytuliłem ją do siebie i ona coraz bardziej zaczęła płakać coś musiało się stać i chce, to wiedzieć.
-Ross mam do Ciebie prośbę-Powiedziała jak się uspokoiła i odsunęła się ode mnie spojrzałem w jej oczy, które były czerwone od płaczu i też skrywały w sobie tajemnicze chce jej pomóc bez względu na wszystko.
-Jaką prośbę?-Zapytałem się i dalej spoglądając na nią ona spuściła głowę patrząc na swoje dłonie chce tyle wiedzieć, a ona nic nie chce jak na razie powiedzieć skrywa w sobie tajemnicze i widzę, że jest jej ciężko z tym, ale nie dopytuje się sama mi kiedyś powie.
-Mogłabym u Ciebie przenocować kilka dni?-Spytała się w pierwszej chwili chciałem powiedzieć jej, że może, ale z drugiej strony nie mieszkam teraz sam tylko z rodzicami i z resztą mojego rodzeństwa i będę musiał się ich spytać, ale w jej oczach zobaczyłem smutek i rozpaczy, że musiałem się zgodzić.
-Tak, ale wiesz, że nie mieszkam teraz sam tylko z rodzicami-Powiedziałem poważnie, a ona zmieniła wyraz twarzy na szokowaną i spuściła wzrok intensywnie zaczęła myśleć nad tym co przed chwilą powiedziałem.
-Będę mogła od jutra u Ciebie nocować?-Spytała się po swoich przemyśleniach spoglądając na mnie tylko przytaknąłem, a ona ucieszyła się i mnie przytuliła po chwili oznajmiła, że musi już iść. Widziałem tylko jak pośpiesznie idzie w swoją stronę, a ja znowu powróciłem do swoich myśli, które krążyły w mojej głowie przymknąłem oczy, a w moich myślach pojawiła się twarz mojej miłości. Pewnie teraz dotyka, całuje, przytula i rozmawia z nią mój brat, który może ją mieć w każdej chwili, a ja nie mogę jej mieć tylko w swoich snach, marzeniach i myślach. Wszystko potoczyło się zupełnie inaczej niż jak sobie wyobrażaliśmy wszystko się zmieniło byłem w szpitalu psychiatrycznym kiedy ona brała ślub nie było mnie przy tym, ale jakbym był, to był zdecydowanie bardziej cierpiał widzieć ją szczęśliwą z kimś innym. Nagle ktoś zasłonił mi słońce powoli otwierałem oczy i nad sobą zobaczyłem swojego starszego brata, który odebrał mi miłość mojego życia.
-Wolne?-Spytał się wskazując obok mnie miejsce kiwnąłem głową i po chwili usiadł obok mnie bacznie przyglądając mi się nie dawno myślałem, że on jest z moją ukochaną, a jednak nie jest tak jak ja myślę.
-Co tam słuchać?-Spytałem się wszystkie nasze rozmowy nie kierowały się tak jak powinny nie mieliśmy już tych wspólnych tematów na które zawsze rozmawialiśmy albo nie było tych żartów, które tylko my wiedzieliśmy o co chodzi wszystko się zmieniło.
-W porządku, a u Ciebie?-Zapytał się oby dwoje spojrzeliśmy na rzekę, która przepływała przez ten piękny park w kaflach wody widziałem siebie i jego, który odebrał mi najcenniejszą rzecz jaką kiedykolwiek miałem w całym moim życiu, moją miłość. Powinien się cieszyć, że zniszczył mi życie, że wylądowałem w tamtym miejscu doprowadził mnie na dno z którego nikt nie mógł mnie wyciągnąć.
-Też w porządku-Odpowiedziałem po pewnym czasie on patrzył na swoje dłonie, a po chwili na mnie nastała po między nami cisza oby dwoje byliśmy w własnych myślach widziałem po nim, że obserwuje rzekę i nad czymś intensywnie myśli.
-Ty też pewnego dnia znajdziesz miłość swojego życia-Powiedział dosyć cicho on doskonale wiedział kogo mi zabrał do końca moich dni będę, to zawsze wypominać na zawsze, to zapamiętam, to ból na całe życie. Zobaczyłem na jego palcu obrączkę taką samą jaką ma moja ukochana tylko on ma większą i coś tam wygrawerowane nie wiedziałem do końca co tam jest, a on spojrzał w stronę na którą ja spoglądam ze smutkiem.
-Co jest wygrawerowane na Twojej obrączce?-Spytałem się spojrzałem na niego smutno, a jego wyraz twarzy zamienił momentalnie, nie pokazywało tego jego uśmiechu, który zawsze widniał na jego twarzy. Potrząsnął kilka razy głową od razu zapytałem czy wszystko dobrze on nic nie odpowiedział widziałem jak powoli się zmienia, jak jego oczy zamienią się na zielono, a włosy na czarno dale pootrząsał się po chwili jednak na jego twarzy zobaczyłem uśmiech i spojrzał na mnie.
-Cześć Ross-Powiedział zupełnie innym głosem niż zazwyczaj przeraziłem się zacząłem panikować, bałem się swojego brata, na którego nawet nie wyglądał, żeby nim był teraz w tym momencie. Ludzie, którzy przechodzili obok nie zwracali nawet uwagi na to całe zdarzenie, a ja siedziałem skulony na końcu ławki, każdy by się teraz bał o swoje życie patrze na niego i widzę w jego oczach, że chce zabić. Jednak po chwili znowu było tak samo potrząsnął kilka razy głową i znowu zaczął się zmieniać tym razem wyglądał tak samo jak wcześniej. Dalej siedziałem tak samo jak wcześniej on tylko patrzył się na mnie jak na wariata, ale nie powiedziałem mu co przed chwilą z nim się stało pewnie by nic na to nie powiedział. Teraz można stwierdzić, że wszystko się zmieniło włącznie z moim bratem, który się w parę minut zamienił się zupełnie kogoś innego.
Witam Was :*
Nowy rozdział jak mówiłam wcześniej od tego rozdziału wiele rzeczy się wydarzy więc dzisiaj jest taki posmak tego co się będzie działo.
W przyszłych rozdziałach pojawi się przez wszystkich Wasza ulubiona bohaterka, która trochę namiesza w życiu naszego bohatera. Ross dowie się o przeszłość Lauren, ale to już niedługo wszystko się okażę.
Pozdrawiam :*
PS.Liczę na komentarze :*





piątek, 25 marca 2016

Rozdział drugi

2 czerwiec 2017 rok
 Siedziałem w kuchni delektując się tą ciepłą kawą, w tym dniu zobaczę moją ukochaną tylko w ramionach kogoś innego, przy którym ona promienieje ze szczęścia zobaczę jej ten piękny uśmiech. Kocham ją i to nic nie zmieniło tylko, że moja serce dzisiaj będzie złamane na kawałeczki kiedy tylko ją zobaczę z moim bratem, który mi ją odebrał i nigdy jej nie zdobędę. Wczoraj już nikogo nie pytałem się odnoście tego ślubu pewnie by mi odpowiedzieli tak samo jak moja siostra, że powinienem zapytać się jej, ale co jeśli ona mi nie odpowie na moje pytanie wtedy zostanę bez odpowiedzi. Mam tyle pytań, a tak mało odpowiedzi i tylko poszczególne osoby znają odpowiedzi na moje pytania tylko najpierw zaczynam od tego pytania. Bardzo się ciesze, że ją dzisiaj zobaczę na tej rodzinnej kolacji po tylu miesiącach w końcu moje oczy ujrzą moją miłość, która będzie z kimś innym będę się starał nie wybuchnąć płaczem, ale jedno wiem na pewno, moje serce tego nie wytrzyma. Do kuchni wszedł mój brat, Rocky. Przywitaliśmy się po chwili z jednej szafki wyciągnął kubek, a z drugiej cukier i kawę zamknął obie szafki i nastawił wodę spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Po paru minutach usiadł na przeciwko mnie ze swoim kubkiem z kawą oby dwoje delektowaliśmy tą czarną cieczą, która cieszy każdego człowieka z rana, bo niektórzy tylko to piją rano, bo inni widzą tylko prace zamiast spokojnie delektując się tą ciepłą kawą.
-Wszystko w porządku?-Spytał się biorąc łyk ciepłej kawy przyglądał mi się od pewnego czasu trochę mnie, to speszyło więc odwróciłem wzrok w przeciwnym kierunku patrzyłem co się dzieje za oknem.
-W porządku-Odparłem mój brat spojrzał na mnie, a później na blat nastała cisza, której nikt z nas nie chciał przerywać każdy był pogrążony w swoich myślach moje myśli zagłębiały jedna osoba moja miłość, którą dzisiaj zobaczę.
-Dzisiaj jest ta kolacja-Powiedział Rocky przerywając ciszę, która nas otaczała przez pewien czas oby dwoje wtedy mogliśmy pomyśleć o swoim życiu, co nas otacza w danym dniu i jakie mamy problemy.
-Tak, to prawda-Oznajmiłem i napiłem się ciepłej kawy chciałem się go zapytać czy on wie coś odnośnie tego ich ślubu, ale z drugiej strony może mi powiedzieć, to samo co nasza siostra i nic się wtedy nie dowiem.
-Zobaczysz naszego młodszego brata i Ellingtona-Odrzekł po pewnym czasie dalej miałem te wątpliwości, żeby się go o to zapytać nie wiedziałem czy mogę zadać mu te pytanie, które krąży mi w głowie.
-Rocky mam do Ciebie do pytanie-Zacząłem nie pewnie pijąc nerwowo kawę on pokazał głową, żebym kontynuował-Może wiesz coś więcej na temat tego ślubu?-Spytałem się dosyć cicho jego reakcja była natychmiastowa wyprostował się i spojrzał na mnie nerwowo.
-Powiem tak ich ślub, to jedna wielka fikcja, te ich małżeństwo, nie powinno się pojawić i radzę Ci nie pytaj się już o ten ślub jeśli chcesz wiedzieć więcej, to zapytaj się jej-Powiedział dosyć ostro Rocky wypijając całą kawę spoglądając na mnie. Mogłem się o nic nie pytać, ale teraz przynajmniej wiem co mi odpowiedział dalej nie miałem żadnych pytań. Odstawiłem kubek do zmywarki i poszedłem na górę do swojego pokoju po drodze minąłem się z Rydel, która uśmiechnęła się do mnie i szybko poszła na dół. Wszedłem do mojego pokoju zamykając drzwi podszedłem do okna i usiadłem na parapecie próbowałem jakoś sam poznać prawdę odnośnie ich ślubu wszystko było takie tajemnicze, a tylko jedna osoba mogła w tym momencie odpowiedzieć na moje pytania, ona dzisiaj będzie na tej kolacji. Myślałem o niej i tylko o niej dzisiaj moje oczy ujrzą ją, ale będzie z moim bratem, ona chce spędzić z nim resztę swojego życia, założyć z nim rodzinę, a ja będę na to wszystko przetrzeć z boku. Będę wtedy cierpiał w samotności, a moje serce nie wytrzyma tego bólu i cierpienia, ale taka moja rola w życiu jestem obserwatorem jak i dobrym przyjacielem. Siedziałem tak kilka godzin rozmyślając nad tym wszystkim bardzo intensywnie kiedy do mojego pokoju ktoś zapukał powiedział ciche "proszę" i do środka weszła moja siostra, która spojrzała na mnie ze współczuciem.
-Ross ubieraj się za niedługo goście się pojawią-Oznajmiła i od razu wyszła z mojego pokoju nie zdążyłem nic powiedzieć tylko wyszła zamykając za sobą drzwi wstałem z parapetu i podszedłem do szafy. Wyciągnąłem z niej odpowiednie ciuchy do tej okazji i poszedłem z nimi do łazienki wziąłem szybki prysznic, który orzeźwił mnie, ale nie orzeźwił mnie z mojego cierpienia wyszedłem z pod prysznica wytarłem się, ubrałem ciuchy, które sobie wybrałem. Wyszedłem z łazienki i skierowałem się na dół do kuchni, ale stanąłem na schodach, bo usłyszałem jak moje rodzeństwo o czymś rozmawiało.
-Ross pytał się o to samo co i mnie?-Spytała się Rydel widziałem wszystko co robili, ale oni mnie nie widzieli, więc miałem dobrą pozycje do obserwacji i podsłuchu mojego rodzeństwa, które aktualnie było do siebie tyłem odwrócone. Rydel kroiła coś i wsypywała do miski, a Rocky robił coś przy telefonie oby dwoje nie spoglądali na siebie.
-Tak dzisiaj rano-Odparł Rocky reakcja mojej siostry była natychmiastowa odłożyła nóż i spojrzała na brata, który również spoglądał się na nią po chwili Rydel usiadła obok naszego brata i spojrzała w blat.
-Myślałam, że sobie odpuścił, bo mnie się wczoraj pytał, a Ty co mu powiedziałeś?-Spytała się opierając swoją głowę o rękę i patrzyła przez okno nasz brat spojrzał na siostrę w odbiciu okna i westchnął ciężko.
-To co ustalaliśmy wszyscy co mu powiemy kiedy będzie pytał-Odrzekł po paru minutach i zrozumiałem, że wszystko było ustalone nie mam co się dalej ich pytać muszę zapytać się teraz odpowiedniej osoby.
-Trzeba powiadomić Rylanda i Ellingtona na wszelki wypadek-Powiedziała Rydel spoglądając na brata, który coś pisał w swoim telefonie ona spojrzała na niego ze smutkiem on odstawił telefon na blat i przytulił Rydel do siebie.
-Już, to zrobiłem, ale uwierz mi chciałem mu o wszystkim powiedzieć on dalej cierpi widzę, to po nim-Odrzekł Rocky przytulając dalej Rydel wszystko stało się dla mnie jasne muszę się dzisiaj zapytać mojej ukochanej odnośnie jej ślubu chce znać odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, które krążą w mojej głowie.
-Wiesz, że nic nie możemy mu powiedzieć Laura sama musi mu o wszystkim powiedzieć my nic na, to nie zrobimy i tak też, to widzę, że cierpi-Powiedziała Rydel i wstała z krzesła wróciła do poprzedniej czynności, a Rocky dalej siedział rozmyślając nad tym wszystkim.
-Ten ślub nie powinien się odbyć-Powiedział cicho Rocky i spojrzał na okno Rydel przestała kroić warzywa każdy z nas był w swoich myślach, a ja w głowie miałem jedno muszę się zapytać mojej ukochanej o ten jej ślub.
-Dobrze, że nie pyta się rodziców o ten ślub, bo jak dobrze wiesz, to jest ich wzór do naśladowania-Odrzekła Rydel i wsypała do miski resztę warzyw, które były na desce i wszedłem do kuchni. Rocky spoglądał się na mnie z uśmiechem, a później przeglądał coś w telefonie za to moja siostra przytuliła mnie do siebie potrzebowałem zupełnie kogoś innego, żeby mnie przytulił moją miłość, którą dzisiaj zobaczę na tej kolacji. Wiem jedno, że znowu będę cierpiał moje serce znowu nie wytrzyma tego, że widzę ją z kimś innym usiadłem na przeciwko mojego brata, który wlepiał swój wzrok w ekran telefonu. Do kuchni weszli nasi rodzice, którzy byli o święcie ubrani powiedzieli, że mamy już dawać na stół talerze, sztućce, szklanki i różne inne rzeczy. Zrobiłem, to pomogłem w tej kolacji pomagał również mój brat, a siostra dawała na stół sałatki, ciasta i inne rzeczy przy tym wszystkim panowała po między nami cisza, którą nikt nie chciał przerywać. Kiedy, to zrobiliśmy usłyszeliśmy pierwsze pukanie do drzwi, a mi serce przeszło do gardła chciałem, żeby to była ona czekałem w salonie jednak do salonu wszedł nasz przyjaciel rodziny Ellington, który przywitał nas uśmiechem. Od razu usiadł obok mojej siostry cieszę się jej szczęściem dobrego chłopaka wybrała, który będzie zawsze przy niej też chce, żeby ona również była szczęśliwa. Od razu po nim wszedł młodszy brat Ryland odkąd ukończył 18 lat wyprowadził się z domu nie chciał mieszkać z rodzicami mieszka sam z czego bardzo się cieszy przywitał się z nami wszystkimi i usiadł na sofie obok mnie. Czekałem tylko na jedną osobę, której jeszcze nie było, ale kiedy usłyszałem kolejny dzwonek pomyślałem, to musi być ona przymknąłem oczy gdzie po chwili otworzyłem i zobaczyłem rodziców mojej ukochanej. Nie było z nimi siostry Laury kiedy się ich o to spytałem powiedzieli mi, że wyjechała jednak za bardzo nie chciałem w to wierzyć, bo Vanessa zawsze jest na takich rodzinnych uroczystościach, a teraz jej nie ma i musiała tak nagle wyjechać. Nie dopytywałem się dalej pewnie by mnie zwodzili tak jak z tym całym ślubem poszliśmy wszyscy do jadalni i tam czekaliśmy już na ostatnich naszych gości. Teraz kiedy usłyszę dźwięk dzwonka, to na pewno będzie ona uśmiechnięta zobaczę ją po tylu miesiącach jednak wiem, że po tym wszystkim znowu moje serce będzie złamane, ale zobaczę ją na własne oczy. W końcu usłyszałem ten upragniony dzwonek mój tata poszedł otworzyć drzwi i już na wejściu usłyszałem jej przepiękny głos, który mówił, że przeprasza za spóźnienie. Usłyszałem również głos mojego brata, ale to się dla mnie nie liczy tylko właśnie ona i weszła do tej jadalni wyglądała przepięknie z tym uśmiechem, a u boku był jej mąż, który trzymał ją za rękę. Od razu moje serce zaczęło boleć, krwawić i łamać w kawałkach usiadła obok mojej siostry i zaczęliśmy jeść rozmawiali na różne tematy, a ja nic nie mówiłem tylko jak o coś się mnie pytali. Bardziej skupiałem się na mojej ukochanej, która o czymś rozmawiała z moją siostrą obserwowałem ją od początku tej całej kolacji tylko dyskretnie, żeby nikt nie zauważył. Każdy z kimś rozmawiał postanowiłem pójść w cień i z nikim nie rozmawiać tylko czekam na jedną rozmowę, która dzisiaj może się odbyć. Usłyszałem jak ktoś siada obok mnie odwróciłem głowę i zobaczyłem Ellingtona, który uśmiechnął się do mnie.
-Wszystko w porządku?-Spytał się po chwili kiedy tutaj usiadł nie zwracałem uwagi na niego tylko na moją ukochaną, która właśnie w tej chwili śmiała się wraz z moją siostrą chciałbym wiedzieć z czego teraz się śmieje. Po paru sekundach obok mnie usiadł Riker, który coś pokazał Ellingtonemu, żeby sobie poszedł on posłusznie zrobił to i poszedł w kierunku naszych braci, którzy stali a w rękach trzymali swoje napoje.
-Jak miło Cię widzieć Ross-Powiedział mój starszy brat popijając przy tym drinkiem nie chciałem na niego patrzeć, ale czułem na sobie jego wzrok nie spoglądałem na nią, bo by się pewnie domyślił, że się na nią spoglądał.
-Mi Ciebie również Riker-Odrzekłem po pewnym czasie nasze relacje nie są takie jak by się mogły wydawać, takie jakie powinny być nie przypominają takich braterskich tylko nasze relacje są chłodne, bez żadnych braterskich uczuć tylko chłodne.
-Kiedy wyszedłeś?-Zapytał się pierwszy raz odkąd przy mnie siedzi spojrzałem na niego i wiedziałem, że przygląda mi się dostrzegłem na jego twarzy ten uśmiech taki sam kiedy zabierali mnie do tego szpitala.
-Nie dawno-Odparłem odwróciłem głowę i zauważyłem, że nie było już mojej miłości tylko widziałem Rydel, która stała obok naszych braci i swojego chłopaka zacząłem szukać ją wzrokiem dosyć nerwowo.
-Wiem, że ją szukasz ona gdzieś wyszła przed chwilą-Powiedział mój brat nie chciałem, żeby to było po mnie widać, ale on to zauważył stałem zostawiając samego starszego brata i poszedłem w poszukiwaniu za nią chciałem z nią tylko porozmawiać. Szukałem ją po całym domu aż postanowiłem, że pójdę zobaczyć w ogrodzie i była tam siedziała na leżaku obserwując basen, a w blasku księżyca wyglądała przepięknie. Usiadłem na osobnym leżaku i odwróciła się jej wzrok padł na mnie patrzyliśmy sobie w oczy przez chwilę, a to mi dużo dawało moje serce biło jak oszalałe zresztą przez całą tą kolacje moje serce wyrywało się do niej, ale też łamało się na kawałki.
-Cześć Ross wszystko w porządku?-Spytała się uśmiechając się kocham jej ten uśmiech mogłaby mi pokazywać do końca moich dni, mógłbym ją oglądać do końca moich dni nie znudziła by mnie, a z jej zdjęciem poszedłbym do grobu.
-W porządku, a u Ciebie?-Spytałem się i delikatnie jak tylko mogłem dotknąłem jej ręki, a po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze chciałem tego odkąd tylko ją dzisiaj zobaczyłem dotknąć jej ręki tyle mi wystarcza.
-Też w porządku-Powiedziała i puściła moją dłoń nie chciałem, żeby to zrobiła trzymałem ją przez chwilę, ale to i tak dużo mi dawało spojrzałem na jej dłoń widniała tam złota obrączka, a na jej coś wygrawerowane tylko sam nie wiem co tam jest. W mojej głowie krążyły pytania, na które ona zna odpowiedzi i może mi na nie udzielić.
-Lauro możesz mi powiedz coś więcej na temat Twojego ślubu?-Spytałem się po pewnym czasie, a ona spojrzała na mnie z przerażeniem chciałem się do niej przytulić, ale ona mnie odpychała od siebie.
-Dowiesz się w swoim czasie-Powiedziała i wstała z leżaka spojrzała się na mnie poklepała po plecach i weszła do środka, a ja dalej zostałem w tym ogrodzie niczego się nie dowiedziałem, a już myślałem, że czegoś się więcej dowiem. Usłyszałem jak ktoś siada na tym samym miejscu co ona podniosłem głowę i zobaczyłem moją siostrę, która była smutna moim widokiem, a ja się zapytałem.
-O co w tym wszystkim chodzi?
Witam Was :*
Nowy rozdział, w którym jest ta rodzinna kolacja, ale od trzeciego rozdziału wiele się będzie działo już nie mogę się doczekać kiedy się podzielę z Wami moimi pomysłami na ten tom.
Mogę Wam tylko zdradzić, że Ross dowie się całej prawdy o Lauren i ona wciągnę w kolejne kłopoty Rossa, ale dowiedziecie się wszystkiego w swoim czasie jednak Ross nie dowie się w najbliższych rozdziałach odnoście tego ślubu Laury i Rikera, ale wydarzy się coś czego nikt z Was się nie spodziewał.
Na pewno nie dodam rozdziału w święta chciałam Wam życzyć Wesołego Alleluja! Spokojnych i rodzinnych świąt, żeby każdy z Was miał mokrego dyngusa i smacznego jajka.
Życzę Wam Wesołych Świąt :*
Pozdrawiam :*
PS.Liczę na komentarze :*



piątek, 18 marca 2016

Rozdział pierwszy

1 czerwiec 2017 rok
Ledwo oddycham tym świeżym powietrzem, które czuje w swoich płucach te uczucie, nigdy nie zapomnę jak wyszedłem na te świeże powietrze po tylu miesiącach siedzenia w tym jednym i tym samym pokoju. Wyszedłem z tego miejsca nie dawno i za każdym razem kiedy wstawałem czułem w płucach te świeże powietrze, które wzdychałem jak narkotyk było takie czyste. Nie mieszkam w swoim domu, w którym wiąże się tyle wspomnień nie potrafię tam znowu zamieszkać pojawiłyby się znowu te cierpienia i ból, który by mnie rozsadzał od środka i płakałbym w nocy wyrażając swoje uczucia jednak tu gdzie mieszkam dalej cierpię i jest ten ból, ale mniejszy, bo w tym miejscu nie przeżywałem z nią tych cudownych chwil tylko w moim domu. Mieszkam teraz w zupełnie innym miejscu, a mianowicie mieszkam z moimi rodzicami, którymi również mieszkają, moja starsza siostra i mój starszy brat. Oby dwoje wolą mieszkać w naszym rodzinnym domu nie chcą się wyprowadzać lepiej im w rodzinnym domu do którego powróciłem, a reszta mojego rodzeństwa czyli mój drugi starszy brat i młodszy brat wyprowadzili się w tym samym czasie, co ja. Każdy ma swój urządzony dom, w którym może sobie posiedzieć i pomyśleć o swoim życiu każdy z nas ma swoją ukochaną osobę, która jest gdzieś bardzo daleko od nas, a może jest blisko. Moja miłość jest nie daleko, ale nie mogę jej mieć, nie pytałem się o ten ślub, który w prawdzie mówiąc sam nie wiem czy się odbył. Nie wiem sam czy mogę uzyskać odpowiedzieć na moje pytania, które mam ich dość sporo do zadawania wolę zadawać stopniowo małymi kroczkami tak mnie nauczyli w tamtym miejscu. Jestem teraz w kuchni i obserwuje co się dzieje za tym oknem słońce świeci i każdy gdzieś się śpieszył nikt nie zatrzymał się, żeby pomyśleć nad tym swoim życiem, które ucieka nam z rąk. Nikt z nas nie wie kiedy czeka koniec naszego życia, w którym każdy gdzieś się śpieszy zamiast stanąć i pomyśleć nad swoim życiem, które idzie za szybko. Z moich rozmyśleń wyrwało mnie jak ktoś wszedł do kuchni odwróciłem się i zobaczyłem moją siostrę, która uśmiechnęła się do mnie promiennie usiadłem na krześle przy blacie.
-Robię sobie kawy chcesz?-Spytała się Rydel po chwili kiwnąłem głową, a ona odwróciła się w stronę szafek i otworzyła jedną z nich wyciągając po dwa kubki na kawę, a z drugiej szafki kawę i cukier. Po wsypaniu nastawiła wodę trochę poczekaliśmy, ale po chwili przed sobą miałem już kubek z ciepłą kawą ona usiadła na przeciwko mnie ze swoim kubkiem i położyła na środku cukierniczkę.
-Dziękuje-Odparłem i nasypałem sobie cukru do kawy zacząłem mieszać i patrzyłem przez okno, to samo robiła moja siostra, którą widziałem w odbiciu okna po chwili spuściłem wzrok.
-Wszystko w porządku?-Spytała się ciepłym głosem i dotknęła mojej ręki, która leżała na blacie spojrzałem w jej oczy, które wyrażały zmartwienie uśmiechnąłem się do niej słabo i wziąłem łuk ciepłej kawy, która rozpłynęła się po moim ciele takie przyjemne uczucie ciepła przez taką czarną ciecz.
-W porządku-Odrzekłem po paru minutach miałem tyle pytań, na które ona może znać odpowiedź tylko nie wiem jak zacząć rozmowę na ten temat po między nami była cisza było słuchać tylko w tle tykający zegar. Zauważyłem po mojej siostrze, że chce mi coś powiedzieć tylko nie wie jak zacząć rozmowę oby dwoje jesteśmy w tym samym martwym punkcie tylko żadne z nas nie wie co powiedzieć.
-Ross jutro odbędzie rodzinna kolacja u nas-Powiedziała w końcu Rydel spuściłem głowę, to oznacza tylko jedno, że ona też przyjdzie z moim bratem nie wiem jak, to wszystko wytrzymam patrzeć się na nią kiedy ona jest szczęśliwa z kimś innym. Dałem jej te szczęście z kimś kogo ona kocha i chce spędzić z nim resztę swojego życia jutro będę na to wszystko spoglądać i nie wiem czy to wszystko wytrzymam boję się, że znowu będę cierpiał tylko już coraz bardziej jednak dalej nie wiem czy odbył jej się ten ślub z moim bratem tyle pytań, na które tylko poszczególne osoby znają odpowiedzi.
-To dobrze, ale chce wiedzieć jedno czy wzięła z nim ślub?-Spytałem się zacząłem od tego pytania, które jest jedno z najważniejszych pytań mam jeszcze inne pytania, na które może znać odpowiedzi, ale najpierw chce znać odpowiedź na to pytanie. Moja siostra spojrzała na mnie dość poważnie, a później spuściła głowę i stukała swoimi dość długimi paznokciami o blat jej reakcja mówiła wszystko znała odpowiedzi na moje pytanie.
-Tak oni są już małżeństwem, ale ich ślub to jedna wielka pomyłka ten ślub nie powinien się wcale odbyć-Powiedziała stanowczo Rydel biorąc łuk kawy, a mi serce pękło na kawałki zabolało mnie, to teraz już nigdy jej nie będę miał jednak byłem zdziwiony, to co powiedziała moja siostra, że ich ślub, to jedna wielka pomyłka. Myślałem, że moja ukochana jest z nim szczęśliwa, a tutaj dowiaduje się czegoś innego już chciałem zapytać się o coś jeszcze, ale do kuchni wszedł mój brat witając nas. Moja siostra od razu wyszła z kuchni widziałem jak idzie na górę do swojego pokoju spojrzałem na brata on pewnie też wie coś na temat tego ślubu, ale nie chce się go dzisiaj pytać. Wyszedłem z kuchni zostawiając brata samego i pognałem na górę do mojego pokoju otworzyłem drzwi i zamknąłem się. Usiadłem na parapecie patrząc w okno zacząłem myśleć moja ukochana wyszła za niego, ale dlaczego ich ślub, to jedna wielka pomyłka pojawiło się teraz tyle pytań na które tylko poszczególne osoby znają odpowiedź. Siedziałem w moim pokoju parę godzin nie schodziłem nawet na obiad tylko patrzyłem ślepo w te okno na tych wszystkich ludzi. Ktoś otworzył drzwi odwróciłem głowę, a tam zobaczyłem moją siostrę było widać, że się o mnie bała, a w rękach trzymała talerz z obiadem zamknęła drzwi i postawiła talerz na biurku podeszła do mnie.
-Ross masz obiad na biurku-Oznajmiła cichym głosem wstałem z parapetu ominąłem moją siostrę i usiadłem na łóżku chowając twarz w dłoniach nie chciałem, żeby zobaczyła mnie w takim stanie pewnie by od razu powiedziałaby naszym rodzicom i znowu by mnie wysłali tam skąd ostatnio wróciłem.
-Nie jestem głodny-Odrzekłem słabym głosem i spojrzałem na nią powoli podchodziła do łóżka i usiadła patrząc się na mnie tym smutnym wzrokiem i położyła swoją rękę na mojej ręce. Po chwili puściła ją odwróciłem głowę widziałem tylko jej profil zauważyłem tylko jak patrzy na moje wspólne zdjęcie z moją ukochaną robione kilka lat temu wzięła do ręki ramkę z tym zdjęciem i uważnie przyglądała się tej fotografii, a mi poleciały pierwsze łzy.
-Pięknie tutaj wyszliście-Odparła podstawiając ramkę na swoje miejsce patrząc się na mnie tymi smutnymi oczami, ona tylko przytuliła się do mnie i jeszcze bardziej się rozpłakałem ona tylko mnie uspokajała.
-Wiem, ale ja ją kocham-Powiedziałem i odsunąłem się od Rydel nastała cisza, którą nikt z nas nie chciał przerywać, a do mojej głowy przyszły te pytanie na które może mi odpowiedzieć tylko poszczególne osoby.
-Ona Ciebie też-Odparła cichym tonem spojrzałem na moją siostrę, która ocierała swoje policzki od łez moje życie znowu idzie w złym kierunku niż powinno myślałem, że już będzie coraz lepiej, a jest odwrotnie.
-Proszę odpowiedz mi dlaczego ich ślub jest pomyłką?-Spytałem się płaczliwym głosem dalej patrząc na moją siostrę, która od razu wstała i chodziła nerwowo po moim pokoju co chwilę patrząc się na mnie.
-Nie mogę Ci powiedzieć musisz sam się jej zapytać-Odrzekła po pewnym czasie i wyszła z mojego pokoju zostawiając mnie samego w nim i w mojej głowie rodziło się coraz więcej pytań na które nie znałem odpowiedzi.
Witam Was!
Nowy rozdział, w którym jest już się pojawia tajemnicza pewna, ale wszystkiego dowiecie się swoim czasie.
W tym tomie wiele rzeczy się wydarzy, a mianowicie będzie ślub, ale tego Wam nie powiem kogo będzie ten ślub, dowiedziecie się całej prawdy o Lauren, którą dodała do bohaterów możecie ją zobaczyć chociaż tam jest zdjęcie Laury, ale jak Wam ją opisywałam, to ona jest podobna do Laury więc wybrałam takie zdjęcie.
Zapraszam Was do zadawania pytań, bo Wasi bohaterowie na to czekają, żebyście im zadawali pytania i jest do tego osobna zakładka.
Pozdrawiam :*
PS.Liczę na komentarze :*


niedziela, 13 marca 2016

Prolog

28 maj 2017 rok
W końcu moje oczy ujrzały światło dzienne już nie byłem w tych ciemnościach przez moje oczy biło światło, które oślepiało mnie na początku kiedy tylko wyszedłem z tamtego ciemnego pokoju. Dzisiaj bowiem wychodzę z tego miejsca i nie mam zamiaru wracać do tego miejsca już nigdy więcej w tym miejscu umierałem z tęsknoty do mojej ukochanej widziałem tylko jej twarz w mojej głowie, która śmiała się do mnie. Dalej miałem wiele pytań na które odpowiedź zna moje rodzina i w końcu się dowiem czy wzięła z nim ślub? Albo rzuciła go, bo źle ją traktował i teraz cierpi po rozstaniu i po tym, że byłem w tym miejscu. Tyle pytań na które tylko znają odpowiedzi poszczególne osoby i zadam im te pytania kiedy będzie na to pora, ale teraz chce się cieszyć tym świeżym powietrzem, które czuje w moich płucach. Moja historia się jeszcze nie kończy, ona znowu się zaczyna, będzie mi dawała kłody pod nogi. Czy będę cierpiał? Na pewno, moje cierpienie będzie towarzyszyć do końca moich długich dni.

Witam Was :*
Prolog drugiego tomu za mną nie lubię ich zbytnio pisać, ale wzięłam się w sobie i napisałam dla Was prolog. 
On nie wiele mówi tylko, że Ross wyszedł z tego szpitala, ale za to następne rozdziały będą o wiele ciekawe i mam nadzieje, że będą Wam się podobać.
Pozdrawiam :*
PS.Liczę na komentarze :*




piątek, 11 marca 2016

Epilog

Nie wiem jaka jest data
Kilka razy uciekałem z tego miejsca i za każdym razem wiedzieli gdzie mają mnie szukać i zawsze mnie z stamtąd zabierali, a w moich oczach gromadziły się łzy, że muszę opuścić moją ukochaną i wrócić z powrotem do szpitala. Jednak kiedy uciekłem ostatni raz, to nie wróciłem do mojego pokoju tylko założyli mi na głowę worek przez który nic nie widziałem i założyli na mnie jakiś kaftan gdzieś mnie prowadzili sam nie wiedziałem dokąd mnie prowadzą. Kiedy doszliśmy ściągnęli mi ten worek i wszedłem do zupełnie innego pokoju, w którym były po przybijane deskami okna, było ciemno. Zaprowadzili mnie do łóżka i pozapinali pasami i od tamtego czasu nigdzie nie wychodziłem nie miałem dostępu do świeżego powietrza. Lekarz przychodzi do mnie codziennie i ze mną rozmawia, a pielęgniarki przynoszą mi jedzenie, picie, leki i rozmawiają ze mną o tym jaka dzisiaj jest pogoda, co się dzieje na świecie albo wchodziły na różne tematy prawda jest taka, że siedziałem sam w tym pustym i ciemnym pokoju. Powoli zapominam jak wyglądają drzewa, słońce, niebo, trawa i różne inne rośliny czy rzeczy jednak nigdy nie zapomniałem roześmianej twarzy mojej miłości i te wspólne nasze wspomnienia, to dla nich jeszcze tu żyje one podnoszą mnie na duchu, że kiedykolwiek wyjdę z tego miejsca. W każdej sekundzie myślę o niej i zastanawiam się nad jedną rzeczą czy wzięła ślub z moim bratem kiedy kogokolwiek się oto  pytam, to nie dostaje odpowiedzi na moje pytanie. Umieram z tęsknoty do niej i za jasnością, która mnie otaczała kiedyś codziennie, a teraz to jest ciemność tylko tyle widzę za wszystkim tęsknie co mnie kiedyś otaczało, a teraz umieram. Teraz nic nie mi zostało tylko umieranie z tęsknoty do niej nic więcej i napisze takie o to słowa...

Straciłem ją i tak łatwo jej nie zdobędę, zbyt mocno kocha mojego brata, a ja muszę się z tym pogodzić...

Cześć :*
I tak oto tym sposobem dotrwaliśmy do końca tego tomu jest mi z tego powodu bardzo smutno, ale za to będzie drugi tom, w którym dużo się wydarzy.
Jestem bardzo pozytywnie nastawiona na niego i mam nadzieje, że Wy też będzie zadowoleni z tego drugiego tomu.
Chce Wam bardzo podziękować za to, że byliście, czytaliście i komentowaliście moje rozdziały mam nadzieje, że zostaniecie do końca tej historii.
Chce Was poprosić oto, żeby każda osoba jaka, to czytała zostawiła po sobie jakiś komentarz może być to cokolwiek, ale chce wiedzieć ile tak na prawdę, to czytało, a ile było tutaj przypadkiem. 
Kocham Was!
Do napisania :*

piątek, 4 marca 2016

Rozdział dwudziesty piąty

26 wrzesień 2016 rok
Uciekłem z tamtego miejsca nie mogłem dłużej tam być i udawać, że wszystko jest ze mną dobrze kiedy tak na prawdę środku sypie się na kawałki potrzebuje mojej miłość ona daje mi tą wielką siłę. Jestem bez silny nie potrafię nic sam zrobić wszystkie rutynowe czynności, które trzeba robić codziennie są dla mnie udręką budzę się co noc z krzykiem, że przychodzi do mnie pielęgniarka z tym samym i jednym pytaniem czy wszystko u mnie dobrze? Nic u mnie nie jest dobrze straciłem wszystko, moją siłę, mój blask i moją miłość. On wszystko mi odebrał całe moje życie, zabrał moją miłość razem ze sobą, a mi zostawił tylko te cierpienie. W tamtym miejscu powoli nie wytrzymywałem tam wszyscy mówili te jedne i te same słowa, które znam już na pamięć na nic mi te ich słowa, nie pomagały mi, nie widzieli, że cierpię w środku. Planowałem tą ucieczkę od pewnego czasu i w końcu nadarzyła się okazja do tego, żeby w końcu uciec z tego miejsca, ale pewnie po pewnym czasie zorientują się, że mnie nie ma, ale mnie to nie obchodzi. Chodziłem różnymi uliczkami tego wielkiego miasta z plecakiem na plecach i myślałem nad moim życiem, którego nie mam ono nie istnieje dla mnie moje życie jest gdzieś nie daleko, ale nie mogę jej mieć. On pewnie trzyma ją teraz w swoich objęciach i mówi jej te czułe słowa, które kiedyś jej mówiłem albo szeptałem teraz, to on pełni tą rolę w jej życiu. Chodziłem tak i nagle znalazłem się pod jej domem bałem się wejdź do środka i nie chce widzieć tego szczęśliwego obrazka cierpiał bym coraz bardziej posypał bym się na drobne kawałeczki. Jednak chce ją zobaczyć porozmawiać z nią, przytulić poczuć jej bliskość i tak nadzwyczajnie wyjść. Po długich rozmyśleniach w końcu czasie otworzyłem furtkę i szedłem dróżką, która prowadziła mnie do jej drzwi. Znowu wahania, że teraz pewnie dotyka jego ust, a ja im tylko przeszkodziłem, ale sam nie wiedząc co robię zapukałem bardzo nie śmiało i zacząłem się pocić. Po chwili usłyszałem czyjeś kroki odsunąłem się od drzwi na tyle, żeby ta osoba mogła otworzyć i po sekundzie drzwi się otworzyły i zobaczyłem w nich mojego brata, który był uśmiechnięty, ale kiedy mnie zobaczył zamienił wyraz twarzy na zaskoczenie, a zarazem był szczęśliwy, że mnie widzi?
-Ross? Co ty tu robisz?-Spytał się mój brat i przytulił w drzwiach odwzajemniłem gest byłem w szoku, że zrobił taki gest w moją stronę po chwili wszedłem do środka i poszedłem od razu do salonu, a on sam poszedł do kuchni usiadłem na sofie i rozejrzałem się po salonie. Wszystko takie same widziałem ich wspólne zdjęcia na meblach zabolały mnie te zdjęcia, ale postanowiłem być silny musiałem pokazać mojemu bratu, że jestem twardy. Po chwili przyszedł Riker z dwiema szklankami z sokiem podał mi jedną i wziąłem łyka postawiłem szklankę na stoliczku, a on sam usiadł na przeciwnej sofie on coś pisał w swoim telefonie.
-Co robisz?-Spytałem się on schował telefon do kieszeni i spojrzał na mnie w końcu pierwsza nasza rozmowa odkąd poszedłem do tamtego miejsca ostatnio widzieliśmy się w szpitalu kiedy mnie zawodzili do psychiatryka.
-Ross powiedz mi co u Ciebie?-Odgonił mnie od pytania, które mu zadałem spuściłem głowę jednak czułem jego wzrok na sobie po chwili podniosłem głowę i patrzył na mnie tym swoim spojrzeniem, które mówiło wszystko.
-Wszystko w porządku-Odparłem on bacznie mi się przyglądał spuściłem głowę i patrzyłem na swoje dłonie nastała cisza dalej czułem jego wzrok na sobie po paru minutach usłyszałem jak ktoś wchodzi do domu. W salonie zobaczyłem moją miłość nie miała tego uśmiechu co zawsze tylko ze zdziwieniem popatrzyła na mnie tymi swoimi pięknymi oczami trwało, to tylko chwile, a dla mnie, to jest coś więcej.
-Co on tu robi?-Spytała się swojego narzeczonego rzucając torebką na sofę i patrzyła na mojego brata, który stanął i zaprowadził ją do kuchni siedziałem tak, a po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze. Cieszyłem się jak małe dziecko kiedy tylko zobaczyłem moją ukochaną jednak z jednej strony mój brat może mnie wywalić z ich wspólnego domu albo zadzwonić do mojego lekarza i znowu mnie tam zabiorą. Po paru minutach weszli z powrotem do salonu i usiedli na sofie obserwowali mnie i to bardzo każdy mój ruch analizowali po kilka razy. Mój brat wstał z sofy i podszedł do okna gdzie patrzył w swój ogród widziałem swoje odbicie w szybie i był wyraźnie smutny spojrzałem na moją miłość po której zobaczyłem smutek.
-Ross musimy Ci coś powiedzieć-Zaczął mój brat po dłuższej ciszy dalej patrzyłem na moją miłość nie zwracałem uwagi na mojego brata tylko ona była w moim centrum uwagi i zawsze tak będzie.
-Ross zadzwoniliśmy do Twojego lekarza, który po Ciebie przyjedzie-Powiedziała tak spokojnie w jej głosie usłyszałem smutek patrzyłem w jej oczy usłyszałem tylko jak mój brat wychodzi z salonu.
-Przyjedzie jak nie będzie miał pacjentów do przyjmowania-Odparłem zostaliśmy sami i to właśnie chciałem odkąd tutaj jestem tylko ją chciałem zobaczyć nikogo innego tylko właśnie moją miłość.
-Mówił coś na ten temat przez telefon-Odrzekła zerkając na mnie do salonu wszedł mój brat i usiadł obok mojej miłość objął ją ramieniem, a moje serce pękło na kawałeczki kiedy tak zrobił. Chciało mi się płakać na ten widok, ale ledwo co podtrzymałem łzy, które chciały płynąc z moich oczów jednak po sekundzie ktoś zapukał do drzwi mój brat poszedł otworzyć drzwi. Znowu zostałem z nią sam ona spuściła głowę spoglądałem się na nią do salonu wszedł mój lekarz, a za nim mój brat, który popatrzył na mnie i później na Laurę, a Doktor Jekyll patrzył na mnie złowrogo.
-Myślałeś, że się nie dowiemy gdzie jesteś-Powiedział spuściłem głowę po chwili lekarz zwrócił się do mojego brata, że chce z nim porozmawiać i wyszli z salonu zostałem z nią sam dalej patrzyłem na nią.
-Nie chce, żebyś tam wrócił-Powiedziała płaczącym głosem i patrzyła na mnie w jej oczach dostrzegłem łzy przytuliłem się do niej wszystkie uczucie wróciły do mnie płakała do mojego ramienia i również się rozpłakałem.
-Też nie chce-Odrzekłem płacząc odsunęliśmy się od siebie i poczułem, że chce ją pocałować powoli nasze twarze się zbliżały do siebie i złożyliśmy na naszych ustach pocałunek, który był pełen tęsknoty, cierpienia i miłości. Poczułem się tak jakbym poznawał jej smak ust pierwszy raz po chwili oderwaliśmy się od siebie i dalej czułem jej smak ust na sobie po paru minutach do salonu weszli oni. Doktor powiedział, że musimy się zbierać więc wstałem wziąłem plecak i pożegnałem się z moim bratem i z moją ukochaną wyszliśmy z ich domu, a przed ich domem masa fotoreporterów. Robili mi zdjęcia jak szedłem w kierunku samochodu Doktora i zastanawiałem się czy kiedykolwiek znowu poczuje smak jej ust.
Cześć
To już ostatni rozdział tego tomu i jest bardzo smutno z tego powodu pozostał tylko epilog, który już powoli zaczynam pisać. 
Po epilogu zaczynami drugi tom, w który wiele się wydarzy mam bardzo dużo pomysłów więc powiem Wam tylko jedno, że będzie się działo.
Pozdrawiam :*
PS.Liczę na komentarze :*

piątek, 26 lutego 2016

Rozdział dwudziesty czwarty

27 sierpień 2016 rok
Ona jest moim grzechem, który nie zostanie mi odpuszczony będzie ze mną ten grzech na zawsze do końca moich dni, które będą cierpiące, ale ona nadaje mojemu życiu ten smak zakazania, którego nigdy nie doznałem. Taka zakazana dla mnie nie mogę jej mieć chociaż jest blisko mnie jest na wyciągnięcie ręki, ale zawsze w środku hamuje mnie uczucie jakim darze moją miłość. Te uczucie dalej jest takie silne tylko, że w środku umieram z tęsknoty do niej pragnę teraz, żeby ją przytulić, poczuć smak jej ust i porozmawiać z nią tylko, to teraz tego pragnę. To zawsze się zmienia kiedy widzę mojego grzecha, który zawsze mnie odwiedza i rozmawiamy na przeróżne tematy i trakcie tych rozmów czuje ogromne uczucie, żeby poczuć jej smak ust, ale kiedy jest blisko można się wydawać, że jest daleko do tego pocałunku, który mógł być wcześniej. Jednak moje serce wciąż pragnie tej jednej osoby, która zawładnęła moim sercem od pięciu lat zawsze tam była i będzie do końca moich dni, które będą cierpiące. Siedzę tutaj w tym miejscu od dwóch miesięcy i w sumie nie wiele wiem niż wcześniej wiem tyle co wiedziałem wcześniej oni tylko dają mi te same słowa co zawsze tylko, to ja wymazuje je gumką do marzana. Nie biorę tych słów na poważnie, które oni mi wpajają do głowy wymazuje je wszystkie i zostają tylko same wspomnienia z nią w roli głównej. Ona tam ciągle jest siedzi mi w głowie jak i w sercu, a kiedy jej nie ma, to biorę siłę od mojego zakazanego owoca. Oby dwie takie podobne do siebie, ale różnią się tylko niektórymi rzeczami z jedną z nich połączyło mnie zbyt głębokie uczucie, które nazywamy miłością, a z drugą zauroczenie, które jest zbyt silne i nie nazywa się, to miłość. One same nie wiedzą ile mi namieszały w moim życiu uczuciowym, które przebiegało spokojnie tylko było jedno uczucie do jednej dziewczyny, która ma zbyt piękne imię nie warto go zdrabniać, a ma na imię Laura. Chociaż teraz szykuje się do swojego wymarzonego dnia, to nie będę stał na przeszkodzie do jej szczęścia, które dużo jej daje w życiu. Dalej będę ją kochał bez względu na wszystko co się wydarzy w życiu ona dalej będzie miała wielką rolę, w moim życiu dam jej, to szczęście chociaż z kimś innym. Siedzę teraz na ławce przed szpitalem i rozmyślam sobie o tym moim życiu co ja tutaj właściwie robię, a co by było gdybym nie zrobiłbym tego błędu, który zrobiłem dwa miesiące temu. Patrzył bym jak moja miłość ucieka mi i jest w objęciach kogoś lepszego ode mnie on jest lepszy we wszystkim ode mnie, to on daje jej te szczęście, którego ja bym jej nie dał.
-Widzę, że znowu myślisz-Powiedział dobrze mi znajomy głos podniosłem głowę i zobaczyłem mojego grzecha uśmiechała się do mnie zrobiłem jej miejsce, żeby usiadła obok mnie i tak zrobiła.
-Lubię sobie tak pomyśleć-Odparłem patrząc na ludzi, którzy po prostu sobie rozmawiają na ławce i od czasu do czasu było słuchać ich śmiechy było słonecznie bez żadnej jednej chmurki na niebie po prostu pogoda idealne na końcówkę wakacji.
-Zauważyłam, to Ross-Powiedziała po pewnym czasie dalej siedzieliśmy na tej ławce i nic do siebie nie mówiliśmy była cicha każdy z nas się nią delektował każdy był w swoich myślach widziałem na jej twarzy, że się uśmiechała. Była taka tajemnicza, a ja chciałem odkryć jej wszystkie sekrety, które ona miała głęboko w swoim sercu mówiła tylko wybranym osobą o swoim życiu.
-Jesteś taka tajemnicza-Odrzekłem po dłuższej chwili ona spojrzała na mnie tymi swoimi niebieskimi tajemniczymi oczami, które tyle skrywały w sobie powoli zbliżaliśmy się do siebie, a w środku poczułem, że chce ją pocałować.
-Wiem, ale nie każdy dowiaduje się o moich tajemnicach-Powiedziała takim łagodnym tonem doskonale wiedziałem co ona powie nie każdy dowiaduje się o jej tajemnicach od razu, a ja będę musiał poczekać, żeby cokolwiek się o niej dowiedzieć.
-Muszę czekać-Odparłem po pewnym czasie ona wstała z ławki i spojrzała na mnie również wstałem i oby dwoje stwierdziliśmy, że się przejdziemy po okolicy naszego szpitala szliśmy dróżką, która była z kamieni, a ona miała w ręku jakiegoś kwiatka. Przez ten spacer szliśmy w ciszy każdy był w swoim świecie, a ja od razu pomyślałem o mojej ukochanej, która teraz szykuje się do swojego wymarzonego dnia.
-Wciąż ją kochasz-Powiedziała po dłuższej chwili i stanęła na chwilę a ja parę metrów od niej stałem w rękach bawiła się tym kwiatkiem zerkając na mnie powiedziałem jej o niej, że ją kocham i będę kochał do końca moich dni.
-Tak, tutaj umieram z tęsknoty do niej-Odrzekłem ona podeszła do mnie i patrzyliśmy w sobie oczy one tyle w sobie skrywają ma tą swoją tajemniczość i to mnie najbardziej w niej pociąga ona cała jest tajemnicza tyle sekretów w sobie skrywa. Zawsze kiedy wchodziliśmy na temat mojej ukochanej mój grzech jakoś nie za bardzo odpowiadał na moje pytania o niej wyglądała tak jakby była zazdrosna o nią i tak też jest i teraz w tym momencie widzę w jej oczach tą tajemniczość, a zarazem zazdrość.
-Ona nie wie co traci Ross-Powiedziała wyrywając mnie z moich myśli wyrzuciła te kwiatka na ziemie i oznajmiła, że musi już iść i poszła, a ja patrzyłem jak ona odchodzi ode mnie i wchodzi bocznymi drzwiami do szpitala. Stałem tak przez chwile, która sam nie wiem ile trwała aż w końcu wszedłem do szpitala i skierowałem się do swojego pokoju tam położyłem się na łóżku i zacząłem myśleć. Moje myśli krążyły wokół mojej ukochanej wszystkie nasze wspólne wspomnienia były w mojej głowie widziałem jej twarz, która uśmiechała się do mnie umieram tutaj z tęsknoty do niej. Usłyszałem jak ktoś wchodzi do mojego pokoju zmieniłem pozycje do siedzącej i zobaczyłem mojego lekarza, który uśmiechnął się do mnie serdecznie.
-Ross masz gościa-Odparł i wstałem z łóżka wyszliśmy z mojego pokoju zamykając go szliśmy na dół do pokoju odwiedzin znowu miałem te same przeczucia co wcześniej kto mnie odwiedza w tym miejscu. Nie pytam się nawet lekarza, bo wiem, że znowu mi nie odpowie kiedy doszliśmy do drzwi on spojrzał na mnie znacznie, a po chwili otworzył drzwi wszedłem do środka i zobaczyłem moją miłość. Siedziała tam gdzie wcześniej głowę miała odwróconą w stronę okna stukała delikatnie swoimi palcami o blat, a kiedy drzwi całkowicie się zamknęły, to odwróciła głowę. Patrzyliśmy na siebie ona wstała, a ja podszedłem do niej i przytuliliśmy się poczułem się jakbym miał cały świat dla siebie ona jest moim światem schowałem swoją twarz w jej dość długie włosy.
-Powiedz jak się czujesz?-Spytała kiedy od siebie odsunęliśmy i usiedliśmy na przeciwko siebie w jej oczach dostrzegłem smutek i znowu te same wypalone oczy w środku cieszyłem się, że ją widzę, a moje serce bije jak oszalałe.
-Zacząłem się leczyć i wszystko w porządku, a u Ciebie?-Spytałem się próbowałem się do niej uśmiechnąć jednak bezskutecznie ona spuściła głowę na dół i patrzyła na swoje dłonie a po chwili przez okno.
-Też dobrze-Powiedziała ze smutkiem w głosie wziąłem jej podbródek i patrzyliśmy sobie w oczy były takie wypalone jakby ktoś wziął od niej ostatnie życie widziałem po niej, że jest tym wszystkim zmęczona ona nie musi przy mnie udawać jaka jest prawda. Znam ją lepiej od wszystkich i doskonale wiem, że coś się dzieje w jej życiu, że nie jest tak kolorowo jak sobie myślę.
-Lauro powiedz prawdę-Odparłem po pewnym czasie patrząc w jej oczy,które były wypalone bez żadnego życia delikatnie dotknąłem jej ręki, która była ciepła a po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze, które zawsze są kiedy ją dotykam.
-Mówię prawdę Ross-Odrzekła patrząc mi w oczy próbuje mnie okłamywać na wiele sposobów jednak nie będę dalej drążyć tego tematu dowiem się w swoim czasie co ona przede mną próbuje ukryć.
-Wiesz, że tutaj pracuje Lauren-Powiedziałem, a ona wyrwała swoją rękę i spuściła głowę na dół usłyszałem jak po cichutku płaczę znowu wziąłem jej podbródek i jej oczy były coraz bardziej smutne i zachodziły w wielki rozpacz i zazdrość. Nie potrzebnie zacząłem ten temat o niej nie powinienem tego zaczynać spuściła głowę i poprawiła swoje dość długie włosy po chwili jednak wyprostowała się i spojrzała na mnie.
-Tak wiem, bo była u twoich rodziców i widzę, że się cieszysz-Odrzekła w jej głosie usłyszałem zazdrość, która przepełniała jej oczy i całe jej ciało patrzyła na mnie znacznie a ja popatrzyłem przez okno tak nagle z tego pięknego słonecznego dnia zaczął padać deszcz idealnie pasuje do tego miejsca niż słońce.
-Doskonale o tym wiesz, że jest mi bliska-Odparłem po pewnym czasie spoglądając się na mnie widziałem po niej, że jest zazdrosna oby dwie były o siebie nawzajem zazdrosne, ale to jedną z nich kocham zdecydowanie mocno. Oby dwie odkryły ze mają konkurencie, ale do jednej czuje te wyjątkowe uczucie, a do drugiej tylko te zauroczenie.
-Ross mogłeś się zakochać-Powiedziała i wstała z krzesła patrząc na mnie również wstałem i spojrzałem w jej oczy przytuliliśmy się po raz drugi tego dnia poczułem w środku, że chce ją pocałować. Odsunęliśmy się gdzie po chwili na jej ustach złożyłem pocałunek, który był przepełniony cierpieniem, bólem, tęsknotą i miłością otworzyłem oczy na moment i zobaczyłem mojego zakazanego owoca, która patrzyła na nas smutno i po chwili odeszła w swoją stronę. Moja ukochana odsunęła się ode mnie przytuliła mnie i wyszła z tego pomieszczenia, a ja stałem w tym samym miejscu i patrząc na drzwi, które nie otwierały się od dłuższego czasu i ciągle miałem tą nadzieje, że moja miłość jeszcze tutaj wróci.
Witam Was :*
To już przed ostatni rozdział tego tomu już na prawdę zbliża się koniec i jest mi z tego powodu bardzo smutno, ale za to jestem pozytywnie nastawiona na drugi tom, bo w nim wiele rzeczy się wydarzy. 
Drugi tom będzie o wiele bardziej ciekawy będzie dużo nowych wątków i oczywiście dojdą nowi bohaterowie, których znacie, ale dopiero podam jak skończę pierwszy tom. 
Nasi bohaterowie czekają na Wasze pytania więc zapraszam do zakładki, które jest temu przeznaczona.
Pozdrawiam :*
PS.Liczę na komentarze :*




poniedziałek, 22 lutego 2016

Rozdział dwudziesty trzeci

11 sierpień 2016 rok
Obserwowałem co się dzieje za oknem był, to piękny początek sierpnia wszyscy cieszyli się z tej pięknej pogody, a ja nie koniecznie wolałem kiedy pada deszcz w kroplach deszczu można się wyciszyć i pomyśleć o swoim życiu. Ostatnio znowu zamykam się w sobie nie potrafię ponownie się otworzyć przed ludźmi tutaj w tym miejscu umieram z tęsknoty do niej chociaż tutaj mam mojego grzecha, to i jak moje uczucie do niej nic się nie zmieniły. One z dnia na dzień rosną coraz bardziej, tak jak ta tęsknota za nią oni nie rozumieli tego jak można za kimś mocno tęsknić. Mój zakazany owoc próbował mnie zrozumieć, ale bez skutku przynosiła mi codzienne leki i po prostu ze mną rozmawiała o wszystkim unikała tego tematu o niej, a kiedy chciała wypowiedzieć jej imię, to zmieniała temat. Siedzę sam od paru godzin w tym moim pokoju i wyglądam przez okno coraz częściej myślę o ucieczkę od tego miejsca nie pasuje do tego miejsca, a jestem tu nie z własnej woli. Moja rodzina chciała, żebym tutaj był ponoć widzieli, że coś mi dolega, ale ja nie chce tutaj być, to nie dla te miejsce gubię się tutaj bez niej. Jednak wiem, że ona teraz szykuje się do swojego wymarzonego dnia, to i tak chce być blisko niej widzieć te wszystkie przygotowania chociaż bym cierpiał zdecydowanie za mocno i tak chce widzieć jej ten piękny uśmiech. Chce, żeby była szczęśliwa chociaż nie ze mną doznała szczęścia tylko właśnie przy nim doznała te uczucie szczęścia, a ja tylko mogę na to spoglądać. Nie mogę być jej nawet przyjacielem, to zbyt mocno mnie bolało ona by o nim opowiadała jaki dla niej jest, a ja bym w duchu myślał ile bym dał, żeby być na miejscu mojego starszego brata. Do mojego pokoju ktoś wszedł odwróciłem się i zobaczyłem mojego grzecha zamknęła za sobą drzwi i usiadła na moim łóżku spojrzeliśmy się na siebie oddali, w jej oczach tyle tajemniczość. Poczułem silne uczucie w środku nigdy takiego czegoś nie czułem usiadłem obok niej ona spuściła wzrok i patrzyła na swoje dłonie widziałem tylko jej profil przymknęła oczy.
-Ross nie możesz znowu zamykać się w sobie-Powiedziała po pewnym czasie i spojrzała w moje oczy westchnąłem ciężko i dotknąłem jej ręki była ciepła, a po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze.
-Jest mi ciężko-Odparłem puściłem jej dłoń w jej oczach tyle sekretów chce wszystkie poznać tylko ona pozwala wybranym poznać jej tajemnice, a ja jeszcze nie jestem jej wybranym, żeby ją móc poznać.
-Wiem o tym-Odrzekła i wstała z łóżka już była blisko drzwi kiedy, to ja podbiegłem do niej i dotknąłem jej ręki i przycisnąłem ją do ściany patrzyliśmy sobie w oczy byliśmy zdecydowanie za blisko siebie, a nasze oddechy były przyśpieszone. Przegryzła dolną wargę i wbiłem się w jej usta całowaliśmy się bardzo namiętnie moje ciało było rozgrzane pod wpływem jej pocałunków jakie sobie dawaliśmy. Poczułem swojego zakazanego owoca jest dla mnie zakazana, ale to ona smakuje najlepiej po chwili szliśmy w kierunku mojego łóżka położyłem ją delikatnie na łóżku dalej ją całując. Powoli rozpinałem jej fartuch, a ona ściągnęła moją koszulkę i rzuciła na podłogę, a ja kiedy rozpinałem ten fartuch, to zjechałem swoim pocałunkami niżej na jej obojczyk, a ona jęczała cicho, żeby nikt nas nie usłyszał po pocałunkach jakie jej dawałem spojrzeliśmy w sobie w oczy odczytałem tylko, że ona tego pragnie......

  Obudziłem się i podniosłem swoje dłonie spojrzawszy na nie, a po chwili odwróciłem się w bok nie leżał tam mój zakazany owoc, podniosłem się i spojrzałem za okno świeciło słońce, a do mnie dotarło, że to był tylko sen. Pierwszy raz w moich snach pojawiła się zupełnie inna osoba zawsze śniłem o mojej miłości, a teraz w tym śnie pojawił się mój grzech nie mogłem w to wszystko uwierzyć. Ona była w moim śnie, ale jak przecież w moim snach był zupełnie ktoś inny teraz znajduje się w moim śnie wchodzi do niego, ale moje sny są zajęta dla innej osoby, którą kocham nad życie. Dalej tak siedziałem i rozmyślałem nad tym swoim śnie co on oznacza czy ma jakieś znaczenia? Nie mógłbym jej zdradzić z kimkolwiek nie mógłbym tak żyć ze świadomością, że ją zdradziłem musiałbym się wtedy zabić. I tak czuje się z tym źle, że siedzę z moim zakazanym owocem, a w środku czuć zupełnie inne uczucie niż te przy mojej ukochanej. Wszystkie te uczucie mieszają się ze sobą robią wojnę w środku, które z moich uczuć do jakiej kobiety jest silniejsze uważam, że moje uczucia do mojej ukochanej jest zdecydowanie silniejsze od jakiegoś zauroczenia. To co czuję do mojego grzecha, to fantazja, która jest w mojej głowie, a miłość jest silna od tych wszystkich fantazji, które pojawiają się w naszym życiu. Do mojego pokoju ktoś wszedł odwróciłem się i zobaczyłem mojego grzecha z tacką na której były leki i z tym uśmiechem zamknęła drzwi za sobą i podała mi moje leki z  kubkiem z wodą. Wziąłem leki i kubek z wodą napiłem się i postawiłem kubek na tacce, a ona postawiła na szafce nocnej i usiadła obok mnie spojrzeliśmy w sobie oczy takie przepełnione tajemniczością nazywam jej te oczy ocean tajemniczość.
-Jak się spało?-Spytała i uśmiechnęła się do mnie przesunąłem się do niej bliżej jej uśmiech nie zszedł z twarzy ten uśmiech również taki tajemniczy co jej oczy cała ona jest sekretem dla mnie.
-Dobrze chociaż wolałbym być w domu-Odparłem spuściła głowę i bawiła się swoimi palcami podniosłem jej podbródek i patrzyliśmy sobie w oczy chciałbym poznać jej wszystkie sekrety jakie w sobie skrywa tylko ona dawała nie licznym je poznać.
-Wiem o tym, ale Ross dobrze wybrałeś, że chcesz się leczyć-Odrzekła nasze twarze były zbyt blisko siebie, a ja znowu poczułem wielkie ukucie w sercu takie jakbym zdradził bym moją miłość, która teraz pewnie czeka na swój wymarzony ślub.
-Też się cieszę-Powiedziałem dalej byliśmy w tej samej pozycji, a w środku trwała wojna o uczucia jakie mną targały nie mogę tego zrobić po chwili odsunąłem się od niej na tyle, że widziałem tylko jej profil.
-Dlaczego? Powiedz mi dlaczego mi, to zawsze robisz?-Spytała się i spojrzała na mnie w jej oczach dostrzegłem łzy nie wiedziałem co odpowiedzieć wszystkie jakie słowa znałem znikły nie potrafiłem nic powiedzieć.
-Ale co?-Spytałem się po pewnym czasie ona odwróciła głowę ocierała ręką swoje łzy, a ja siedziałem i wszystko, to co przed chwilą wiedziałem znikło nie było tego nie wiedziałem co robić ona dalej ocierała swoje łzy. Jednak po czasie spojrzała na mnie tymi swoimi tajemniczymi a zarazem smutnymi uśmiechnęła się smutno do mnie nie nabierze mnie na taki uśmiech.
-Nie udawaj, że nie wiesz Ross-Powiedziała sarkastycznie przybliżyła się do mnie byliśmy stanowczo za blisko siebie zatracaliśmy się w tych swoich spojrzeniach coraz bardziej jednak ja nic więcej nie mogłem zrobić.
-Ty wiesz kogo kocham-Wyszeptałem do niej ona odsunęła się i spuściła głowę doskonale, to wiedziała kto jest w moim sercu i dlatego nie mogę jej pocałować nie mógłbym jej tego zrobić zdradzić ją z inną kobietą. Jestem jej wierny chociaż ona jest z kimś innym szczęśliwa i odlicza dni do swojego wymarzonego dnia, a ja siedzę tutaj i umieram dla niej z tęsknoty do tego siedzę z kimś innym. Ona zobaczyła w niej zagrożenie, że w moim życiu jest inna kobieta, która jest podobna do niej, ale to mój zakazany owoc, a to co zakazane smakuje najlepiej.
Witam Was!
Na początku chciałabym bardzo Wam podziękować za ile wyświetleń jestem bardzo szczęśliwa, że ten blog tyle osiągnął, ale ta historia powoli zbliża się ku końcowi i jest mi z tego powodu bardzo smutno, ale za to będzie drugi tom.
Nowy rozdział i na początku miało być zupełnie inaczej z tym snem, ale wyszło inaczej z czego bardzo się cieszę. 
Nowy szablon, który robiła moja koleżanka i której bardzo dziękuje, że mi go takie zrobiła właśnie taki chciałam.
Powiem tak w drugim tomie wiele różnych rzeczy się wydarzy o którym Wam zdradzę w swoim czasie. 
Pozdrawiam!
PS.Liczę na komentarze :*