piątek, 25 marca 2016

Rozdział drugi

2 czerwiec 2017 rok
 Siedziałem w kuchni delektując się tą ciepłą kawą, w tym dniu zobaczę moją ukochaną tylko w ramionach kogoś innego, przy którym ona promienieje ze szczęścia zobaczę jej ten piękny uśmiech. Kocham ją i to nic nie zmieniło tylko, że moja serce dzisiaj będzie złamane na kawałeczki kiedy tylko ją zobaczę z moim bratem, który mi ją odebrał i nigdy jej nie zdobędę. Wczoraj już nikogo nie pytałem się odnoście tego ślubu pewnie by mi odpowiedzieli tak samo jak moja siostra, że powinienem zapytać się jej, ale co jeśli ona mi nie odpowie na moje pytanie wtedy zostanę bez odpowiedzi. Mam tyle pytań, a tak mało odpowiedzi i tylko poszczególne osoby znają odpowiedzi na moje pytania tylko najpierw zaczynam od tego pytania. Bardzo się ciesze, że ją dzisiaj zobaczę na tej rodzinnej kolacji po tylu miesiącach w końcu moje oczy ujrzą moją miłość, która będzie z kimś innym będę się starał nie wybuchnąć płaczem, ale jedno wiem na pewno, moje serce tego nie wytrzyma. Do kuchni wszedł mój brat, Rocky. Przywitaliśmy się po chwili z jednej szafki wyciągnął kubek, a z drugiej cukier i kawę zamknął obie szafki i nastawił wodę spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Po paru minutach usiadł na przeciwko mnie ze swoim kubkiem z kawą oby dwoje delektowaliśmy tą czarną cieczą, która cieszy każdego człowieka z rana, bo niektórzy tylko to piją rano, bo inni widzą tylko prace zamiast spokojnie delektując się tą ciepłą kawą.
-Wszystko w porządku?-Spytał się biorąc łyk ciepłej kawy przyglądał mi się od pewnego czasu trochę mnie, to speszyło więc odwróciłem wzrok w przeciwnym kierunku patrzyłem co się dzieje za oknem.
-W porządku-Odparłem mój brat spojrzał na mnie, a później na blat nastała cisza, której nikt z nas nie chciał przerywać każdy był pogrążony w swoich myślach moje myśli zagłębiały jedna osoba moja miłość, którą dzisiaj zobaczę.
-Dzisiaj jest ta kolacja-Powiedział Rocky przerywając ciszę, która nas otaczała przez pewien czas oby dwoje wtedy mogliśmy pomyśleć o swoim życiu, co nas otacza w danym dniu i jakie mamy problemy.
-Tak, to prawda-Oznajmiłem i napiłem się ciepłej kawy chciałem się go zapytać czy on wie coś odnośnie tego ich ślubu, ale z drugiej strony może mi powiedzieć, to samo co nasza siostra i nic się wtedy nie dowiem.
-Zobaczysz naszego młodszego brata i Ellingtona-Odrzekł po pewnym czasie dalej miałem te wątpliwości, żeby się go o to zapytać nie wiedziałem czy mogę zadać mu te pytanie, które krąży mi w głowie.
-Rocky mam do Ciebie do pytanie-Zacząłem nie pewnie pijąc nerwowo kawę on pokazał głową, żebym kontynuował-Może wiesz coś więcej na temat tego ślubu?-Spytałem się dosyć cicho jego reakcja była natychmiastowa wyprostował się i spojrzał na mnie nerwowo.
-Powiem tak ich ślub, to jedna wielka fikcja, te ich małżeństwo, nie powinno się pojawić i radzę Ci nie pytaj się już o ten ślub jeśli chcesz wiedzieć więcej, to zapytaj się jej-Powiedział dosyć ostro Rocky wypijając całą kawę spoglądając na mnie. Mogłem się o nic nie pytać, ale teraz przynajmniej wiem co mi odpowiedział dalej nie miałem żadnych pytań. Odstawiłem kubek do zmywarki i poszedłem na górę do swojego pokoju po drodze minąłem się z Rydel, która uśmiechnęła się do mnie i szybko poszła na dół. Wszedłem do mojego pokoju zamykając drzwi podszedłem do okna i usiadłem na parapecie próbowałem jakoś sam poznać prawdę odnośnie ich ślubu wszystko było takie tajemnicze, a tylko jedna osoba mogła w tym momencie odpowiedzieć na moje pytania, ona dzisiaj będzie na tej kolacji. Myślałem o niej i tylko o niej dzisiaj moje oczy ujrzą ją, ale będzie z moim bratem, ona chce spędzić z nim resztę swojego życia, założyć z nim rodzinę, a ja będę na to wszystko przetrzeć z boku. Będę wtedy cierpiał w samotności, a moje serce nie wytrzyma tego bólu i cierpienia, ale taka moja rola w życiu jestem obserwatorem jak i dobrym przyjacielem. Siedziałem tak kilka godzin rozmyślając nad tym wszystkim bardzo intensywnie kiedy do mojego pokoju ktoś zapukał powiedział ciche "proszę" i do środka weszła moja siostra, która spojrzała na mnie ze współczuciem.
-Ross ubieraj się za niedługo goście się pojawią-Oznajmiła i od razu wyszła z mojego pokoju nie zdążyłem nic powiedzieć tylko wyszła zamykając za sobą drzwi wstałem z parapetu i podszedłem do szafy. Wyciągnąłem z niej odpowiednie ciuchy do tej okazji i poszedłem z nimi do łazienki wziąłem szybki prysznic, który orzeźwił mnie, ale nie orzeźwił mnie z mojego cierpienia wyszedłem z pod prysznica wytarłem się, ubrałem ciuchy, które sobie wybrałem. Wyszedłem z łazienki i skierowałem się na dół do kuchni, ale stanąłem na schodach, bo usłyszałem jak moje rodzeństwo o czymś rozmawiało.
-Ross pytał się o to samo co i mnie?-Spytała się Rydel widziałem wszystko co robili, ale oni mnie nie widzieli, więc miałem dobrą pozycje do obserwacji i podsłuchu mojego rodzeństwa, które aktualnie było do siebie tyłem odwrócone. Rydel kroiła coś i wsypywała do miski, a Rocky robił coś przy telefonie oby dwoje nie spoglądali na siebie.
-Tak dzisiaj rano-Odparł Rocky reakcja mojej siostry była natychmiastowa odłożyła nóż i spojrzała na brata, który również spoglądał się na nią po chwili Rydel usiadła obok naszego brata i spojrzała w blat.
-Myślałam, że sobie odpuścił, bo mnie się wczoraj pytał, a Ty co mu powiedziałeś?-Spytała się opierając swoją głowę o rękę i patrzyła przez okno nasz brat spojrzał na siostrę w odbiciu okna i westchnął ciężko.
-To co ustalaliśmy wszyscy co mu powiemy kiedy będzie pytał-Odrzekł po paru minutach i zrozumiałem, że wszystko było ustalone nie mam co się dalej ich pytać muszę zapytać się teraz odpowiedniej osoby.
-Trzeba powiadomić Rylanda i Ellingtona na wszelki wypadek-Powiedziała Rydel spoglądając na brata, który coś pisał w swoim telefonie ona spojrzała na niego ze smutkiem on odstawił telefon na blat i przytulił Rydel do siebie.
-Już, to zrobiłem, ale uwierz mi chciałem mu o wszystkim powiedzieć on dalej cierpi widzę, to po nim-Odrzekł Rocky przytulając dalej Rydel wszystko stało się dla mnie jasne muszę się dzisiaj zapytać mojej ukochanej odnośnie jej ślubu chce znać odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, które krążą w mojej głowie.
-Wiesz, że nic nie możemy mu powiedzieć Laura sama musi mu o wszystkim powiedzieć my nic na, to nie zrobimy i tak też, to widzę, że cierpi-Powiedziała Rydel i wstała z krzesła wróciła do poprzedniej czynności, a Rocky dalej siedział rozmyślając nad tym wszystkim.
-Ten ślub nie powinien się odbyć-Powiedział cicho Rocky i spojrzał na okno Rydel przestała kroić warzywa każdy z nas był w swoich myślach, a ja w głowie miałem jedno muszę się zapytać mojej ukochanej o ten jej ślub.
-Dobrze, że nie pyta się rodziców o ten ślub, bo jak dobrze wiesz, to jest ich wzór do naśladowania-Odrzekła Rydel i wsypała do miski resztę warzyw, które były na desce i wszedłem do kuchni. Rocky spoglądał się na mnie z uśmiechem, a później przeglądał coś w telefonie za to moja siostra przytuliła mnie do siebie potrzebowałem zupełnie kogoś innego, żeby mnie przytulił moją miłość, którą dzisiaj zobaczę na tej kolacji. Wiem jedno, że znowu będę cierpiał moje serce znowu nie wytrzyma tego, że widzę ją z kimś innym usiadłem na przeciwko mojego brata, który wlepiał swój wzrok w ekran telefonu. Do kuchni weszli nasi rodzice, którzy byli o święcie ubrani powiedzieli, że mamy już dawać na stół talerze, sztućce, szklanki i różne inne rzeczy. Zrobiłem, to pomogłem w tej kolacji pomagał również mój brat, a siostra dawała na stół sałatki, ciasta i inne rzeczy przy tym wszystkim panowała po między nami cisza, którą nikt nie chciał przerywać. Kiedy, to zrobiliśmy usłyszeliśmy pierwsze pukanie do drzwi, a mi serce przeszło do gardła chciałem, żeby to była ona czekałem w salonie jednak do salonu wszedł nasz przyjaciel rodziny Ellington, który przywitał nas uśmiechem. Od razu usiadł obok mojej siostry cieszę się jej szczęściem dobrego chłopaka wybrała, który będzie zawsze przy niej też chce, żeby ona również była szczęśliwa. Od razu po nim wszedł młodszy brat Ryland odkąd ukończył 18 lat wyprowadził się z domu nie chciał mieszkać z rodzicami mieszka sam z czego bardzo się cieszy przywitał się z nami wszystkimi i usiadł na sofie obok mnie. Czekałem tylko na jedną osobę, której jeszcze nie było, ale kiedy usłyszałem kolejny dzwonek pomyślałem, to musi być ona przymknąłem oczy gdzie po chwili otworzyłem i zobaczyłem rodziców mojej ukochanej. Nie było z nimi siostry Laury kiedy się ich o to spytałem powiedzieli mi, że wyjechała jednak za bardzo nie chciałem w to wierzyć, bo Vanessa zawsze jest na takich rodzinnych uroczystościach, a teraz jej nie ma i musiała tak nagle wyjechać. Nie dopytywałem się dalej pewnie by mnie zwodzili tak jak z tym całym ślubem poszliśmy wszyscy do jadalni i tam czekaliśmy już na ostatnich naszych gości. Teraz kiedy usłyszę dźwięk dzwonka, to na pewno będzie ona uśmiechnięta zobaczę ją po tylu miesiącach jednak wiem, że po tym wszystkim znowu moje serce będzie złamane, ale zobaczę ją na własne oczy. W końcu usłyszałem ten upragniony dzwonek mój tata poszedł otworzyć drzwi i już na wejściu usłyszałem jej przepiękny głos, który mówił, że przeprasza za spóźnienie. Usłyszałem również głos mojego brata, ale to się dla mnie nie liczy tylko właśnie ona i weszła do tej jadalni wyglądała przepięknie z tym uśmiechem, a u boku był jej mąż, który trzymał ją za rękę. Od razu moje serce zaczęło boleć, krwawić i łamać w kawałkach usiadła obok mojej siostry i zaczęliśmy jeść rozmawiali na różne tematy, a ja nic nie mówiłem tylko jak o coś się mnie pytali. Bardziej skupiałem się na mojej ukochanej, która o czymś rozmawiała z moją siostrą obserwowałem ją od początku tej całej kolacji tylko dyskretnie, żeby nikt nie zauważył. Każdy z kimś rozmawiał postanowiłem pójść w cień i z nikim nie rozmawiać tylko czekam na jedną rozmowę, która dzisiaj może się odbyć. Usłyszałem jak ktoś siada obok mnie odwróciłem głowę i zobaczyłem Ellingtona, który uśmiechnął się do mnie.
-Wszystko w porządku?-Spytał się po chwili kiedy tutaj usiadł nie zwracałem uwagi na niego tylko na moją ukochaną, która właśnie w tej chwili śmiała się wraz z moją siostrą chciałbym wiedzieć z czego teraz się śmieje. Po paru sekundach obok mnie usiadł Riker, który coś pokazał Ellingtonemu, żeby sobie poszedł on posłusznie zrobił to i poszedł w kierunku naszych braci, którzy stali a w rękach trzymali swoje napoje.
-Jak miło Cię widzieć Ross-Powiedział mój starszy brat popijając przy tym drinkiem nie chciałem na niego patrzeć, ale czułem na sobie jego wzrok nie spoglądałem na nią, bo by się pewnie domyślił, że się na nią spoglądał.
-Mi Ciebie również Riker-Odrzekłem po pewnym czasie nasze relacje nie są takie jak by się mogły wydawać, takie jakie powinny być nie przypominają takich braterskich tylko nasze relacje są chłodne, bez żadnych braterskich uczuć tylko chłodne.
-Kiedy wyszedłeś?-Zapytał się pierwszy raz odkąd przy mnie siedzi spojrzałem na niego i wiedziałem, że przygląda mi się dostrzegłem na jego twarzy ten uśmiech taki sam kiedy zabierali mnie do tego szpitala.
-Nie dawno-Odparłem odwróciłem głowę i zauważyłem, że nie było już mojej miłości tylko widziałem Rydel, która stała obok naszych braci i swojego chłopaka zacząłem szukać ją wzrokiem dosyć nerwowo.
-Wiem, że ją szukasz ona gdzieś wyszła przed chwilą-Powiedział mój brat nie chciałem, żeby to było po mnie widać, ale on to zauważył stałem zostawiając samego starszego brata i poszedłem w poszukiwaniu za nią chciałem z nią tylko porozmawiać. Szukałem ją po całym domu aż postanowiłem, że pójdę zobaczyć w ogrodzie i była tam siedziała na leżaku obserwując basen, a w blasku księżyca wyglądała przepięknie. Usiadłem na osobnym leżaku i odwróciła się jej wzrok padł na mnie patrzyliśmy sobie w oczy przez chwilę, a to mi dużo dawało moje serce biło jak oszalałe zresztą przez całą tą kolacje moje serce wyrywało się do niej, ale też łamało się na kawałki.
-Cześć Ross wszystko w porządku?-Spytała się uśmiechając się kocham jej ten uśmiech mogłaby mi pokazywać do końca moich dni, mógłbym ją oglądać do końca moich dni nie znudziła by mnie, a z jej zdjęciem poszedłbym do grobu.
-W porządku, a u Ciebie?-Spytałem się i delikatnie jak tylko mogłem dotknąłem jej ręki, a po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze chciałem tego odkąd tylko ją dzisiaj zobaczyłem dotknąć jej ręki tyle mi wystarcza.
-Też w porządku-Powiedziała i puściła moją dłoń nie chciałem, żeby to zrobiła trzymałem ją przez chwilę, ale to i tak dużo mi dawało spojrzałem na jej dłoń widniała tam złota obrączka, a na jej coś wygrawerowane tylko sam nie wiem co tam jest. W mojej głowie krążyły pytania, na które ona zna odpowiedzi i może mi na nie udzielić.
-Lauro możesz mi powiedz coś więcej na temat Twojego ślubu?-Spytałem się po pewnym czasie, a ona spojrzała na mnie z przerażeniem chciałem się do niej przytulić, ale ona mnie odpychała od siebie.
-Dowiesz się w swoim czasie-Powiedziała i wstała z leżaka spojrzała się na mnie poklepała po plecach i weszła do środka, a ja dalej zostałem w tym ogrodzie niczego się nie dowiedziałem, a już myślałem, że czegoś się więcej dowiem. Usłyszałem jak ktoś siada na tym samym miejscu co ona podniosłem głowę i zobaczyłem moją siostrę, która była smutna moim widokiem, a ja się zapytałem.
-O co w tym wszystkim chodzi?
Witam Was :*
Nowy rozdział, w którym jest ta rodzinna kolacja, ale od trzeciego rozdziału wiele się będzie działo już nie mogę się doczekać kiedy się podzielę z Wami moimi pomysłami na ten tom.
Mogę Wam tylko zdradzić, że Ross dowie się całej prawdy o Lauren i ona wciągnę w kolejne kłopoty Rossa, ale dowiedziecie się wszystkiego w swoim czasie jednak Ross nie dowie się w najbliższych rozdziałach odnoście tego ślubu Laury i Rikera, ale wydarzy się coś czego nikt z Was się nie spodziewał.
Na pewno nie dodam rozdziału w święta chciałam Wam życzyć Wesołego Alleluja! Spokojnych i rodzinnych świąt, żeby każdy z Was miał mokrego dyngusa i smacznego jajka.
Życzę Wam Wesołych Świąt :*
Pozdrawiam :*
PS.Liczę na komentarze :*



piątek, 18 marca 2016

Rozdział pierwszy

1 czerwiec 2017 rok
Ledwo oddycham tym świeżym powietrzem, które czuje w swoich płucach te uczucie, nigdy nie zapomnę jak wyszedłem na te świeże powietrze po tylu miesiącach siedzenia w tym jednym i tym samym pokoju. Wyszedłem z tego miejsca nie dawno i za każdym razem kiedy wstawałem czułem w płucach te świeże powietrze, które wzdychałem jak narkotyk było takie czyste. Nie mieszkam w swoim domu, w którym wiąże się tyle wspomnień nie potrafię tam znowu zamieszkać pojawiłyby się znowu te cierpienia i ból, który by mnie rozsadzał od środka i płakałbym w nocy wyrażając swoje uczucia jednak tu gdzie mieszkam dalej cierpię i jest ten ból, ale mniejszy, bo w tym miejscu nie przeżywałem z nią tych cudownych chwil tylko w moim domu. Mieszkam teraz w zupełnie innym miejscu, a mianowicie mieszkam z moimi rodzicami, którymi również mieszkają, moja starsza siostra i mój starszy brat. Oby dwoje wolą mieszkać w naszym rodzinnym domu nie chcą się wyprowadzać lepiej im w rodzinnym domu do którego powróciłem, a reszta mojego rodzeństwa czyli mój drugi starszy brat i młodszy brat wyprowadzili się w tym samym czasie, co ja. Każdy ma swój urządzony dom, w którym może sobie posiedzieć i pomyśleć o swoim życiu każdy z nas ma swoją ukochaną osobę, która jest gdzieś bardzo daleko od nas, a może jest blisko. Moja miłość jest nie daleko, ale nie mogę jej mieć, nie pytałem się o ten ślub, który w prawdzie mówiąc sam nie wiem czy się odbył. Nie wiem sam czy mogę uzyskać odpowiedzieć na moje pytania, które mam ich dość sporo do zadawania wolę zadawać stopniowo małymi kroczkami tak mnie nauczyli w tamtym miejscu. Jestem teraz w kuchni i obserwuje co się dzieje za tym oknem słońce świeci i każdy gdzieś się śpieszył nikt nie zatrzymał się, żeby pomyśleć nad tym swoim życiem, które ucieka nam z rąk. Nikt z nas nie wie kiedy czeka koniec naszego życia, w którym każdy gdzieś się śpieszy zamiast stanąć i pomyśleć nad swoim życiem, które idzie za szybko. Z moich rozmyśleń wyrwało mnie jak ktoś wszedł do kuchni odwróciłem się i zobaczyłem moją siostrę, która uśmiechnęła się do mnie promiennie usiadłem na krześle przy blacie.
-Robię sobie kawy chcesz?-Spytała się Rydel po chwili kiwnąłem głową, a ona odwróciła się w stronę szafek i otworzyła jedną z nich wyciągając po dwa kubki na kawę, a z drugiej szafki kawę i cukier. Po wsypaniu nastawiła wodę trochę poczekaliśmy, ale po chwili przed sobą miałem już kubek z ciepłą kawą ona usiadła na przeciwko mnie ze swoim kubkiem i położyła na środku cukierniczkę.
-Dziękuje-Odparłem i nasypałem sobie cukru do kawy zacząłem mieszać i patrzyłem przez okno, to samo robiła moja siostra, którą widziałem w odbiciu okna po chwili spuściłem wzrok.
-Wszystko w porządku?-Spytała się ciepłym głosem i dotknęła mojej ręki, która leżała na blacie spojrzałem w jej oczy, które wyrażały zmartwienie uśmiechnąłem się do niej słabo i wziąłem łuk ciepłej kawy, która rozpłynęła się po moim ciele takie przyjemne uczucie ciepła przez taką czarną ciecz.
-W porządku-Odrzekłem po paru minutach miałem tyle pytań, na które ona może znać odpowiedź tylko nie wiem jak zacząć rozmowę na ten temat po między nami była cisza było słuchać tylko w tle tykający zegar. Zauważyłem po mojej siostrze, że chce mi coś powiedzieć tylko nie wie jak zacząć rozmowę oby dwoje jesteśmy w tym samym martwym punkcie tylko żadne z nas nie wie co powiedzieć.
-Ross jutro odbędzie rodzinna kolacja u nas-Powiedziała w końcu Rydel spuściłem głowę, to oznacza tylko jedno, że ona też przyjdzie z moim bratem nie wiem jak, to wszystko wytrzymam patrzeć się na nią kiedy ona jest szczęśliwa z kimś innym. Dałem jej te szczęście z kimś kogo ona kocha i chce spędzić z nim resztę swojego życia jutro będę na to wszystko spoglądać i nie wiem czy to wszystko wytrzymam boję się, że znowu będę cierpiał tylko już coraz bardziej jednak dalej nie wiem czy odbył jej się ten ślub z moim bratem tyle pytań, na które tylko poszczególne osoby znają odpowiedzi.
-To dobrze, ale chce wiedzieć jedno czy wzięła z nim ślub?-Spytałem się zacząłem od tego pytania, które jest jedno z najważniejszych pytań mam jeszcze inne pytania, na które może znać odpowiedzi, ale najpierw chce znać odpowiedź na to pytanie. Moja siostra spojrzała na mnie dość poważnie, a później spuściła głowę i stukała swoimi dość długimi paznokciami o blat jej reakcja mówiła wszystko znała odpowiedzi na moje pytanie.
-Tak oni są już małżeństwem, ale ich ślub to jedna wielka pomyłka ten ślub nie powinien się wcale odbyć-Powiedziała stanowczo Rydel biorąc łuk kawy, a mi serce pękło na kawałki zabolało mnie, to teraz już nigdy jej nie będę miał jednak byłem zdziwiony, to co powiedziała moja siostra, że ich ślub, to jedna wielka pomyłka. Myślałem, że moja ukochana jest z nim szczęśliwa, a tutaj dowiaduje się czegoś innego już chciałem zapytać się o coś jeszcze, ale do kuchni wszedł mój brat witając nas. Moja siostra od razu wyszła z kuchni widziałem jak idzie na górę do swojego pokoju spojrzałem na brata on pewnie też wie coś na temat tego ślubu, ale nie chce się go dzisiaj pytać. Wyszedłem z kuchni zostawiając brata samego i pognałem na górę do mojego pokoju otworzyłem drzwi i zamknąłem się. Usiadłem na parapecie patrząc w okno zacząłem myśleć moja ukochana wyszła za niego, ale dlaczego ich ślub, to jedna wielka pomyłka pojawiło się teraz tyle pytań na które tylko poszczególne osoby znają odpowiedź. Siedziałem w moim pokoju parę godzin nie schodziłem nawet na obiad tylko patrzyłem ślepo w te okno na tych wszystkich ludzi. Ktoś otworzył drzwi odwróciłem głowę, a tam zobaczyłem moją siostrę było widać, że się o mnie bała, a w rękach trzymała talerz z obiadem zamknęła drzwi i postawiła talerz na biurku podeszła do mnie.
-Ross masz obiad na biurku-Oznajmiła cichym głosem wstałem z parapetu ominąłem moją siostrę i usiadłem na łóżku chowając twarz w dłoniach nie chciałem, żeby zobaczyła mnie w takim stanie pewnie by od razu powiedziałaby naszym rodzicom i znowu by mnie wysłali tam skąd ostatnio wróciłem.
-Nie jestem głodny-Odrzekłem słabym głosem i spojrzałem na nią powoli podchodziła do łóżka i usiadła patrząc się na mnie tym smutnym wzrokiem i położyła swoją rękę na mojej ręce. Po chwili puściła ją odwróciłem głowę widziałem tylko jej profil zauważyłem tylko jak patrzy na moje wspólne zdjęcie z moją ukochaną robione kilka lat temu wzięła do ręki ramkę z tym zdjęciem i uważnie przyglądała się tej fotografii, a mi poleciały pierwsze łzy.
-Pięknie tutaj wyszliście-Odparła podstawiając ramkę na swoje miejsce patrząc się na mnie tymi smutnymi oczami, ona tylko przytuliła się do mnie i jeszcze bardziej się rozpłakałem ona tylko mnie uspokajała.
-Wiem, ale ja ją kocham-Powiedziałem i odsunąłem się od Rydel nastała cisza, którą nikt z nas nie chciał przerywać, a do mojej głowy przyszły te pytanie na które może mi odpowiedzieć tylko poszczególne osoby.
-Ona Ciebie też-Odparła cichym tonem spojrzałem na moją siostrę, która ocierała swoje policzki od łez moje życie znowu idzie w złym kierunku niż powinno myślałem, że już będzie coraz lepiej, a jest odwrotnie.
-Proszę odpowiedz mi dlaczego ich ślub jest pomyłką?-Spytałem się płaczliwym głosem dalej patrząc na moją siostrę, która od razu wstała i chodziła nerwowo po moim pokoju co chwilę patrząc się na mnie.
-Nie mogę Ci powiedzieć musisz sam się jej zapytać-Odrzekła po pewnym czasie i wyszła z mojego pokoju zostawiając mnie samego w nim i w mojej głowie rodziło się coraz więcej pytań na które nie znałem odpowiedzi.
Witam Was!
Nowy rozdział, w którym jest już się pojawia tajemnicza pewna, ale wszystkiego dowiecie się swoim czasie.
W tym tomie wiele rzeczy się wydarzy, a mianowicie będzie ślub, ale tego Wam nie powiem kogo będzie ten ślub, dowiedziecie się całej prawdy o Lauren, którą dodała do bohaterów możecie ją zobaczyć chociaż tam jest zdjęcie Laury, ale jak Wam ją opisywałam, to ona jest podobna do Laury więc wybrałam takie zdjęcie.
Zapraszam Was do zadawania pytań, bo Wasi bohaterowie na to czekają, żebyście im zadawali pytania i jest do tego osobna zakładka.
Pozdrawiam :*
PS.Liczę na komentarze :*


niedziela, 13 marca 2016

Prolog

28 maj 2017 rok
W końcu moje oczy ujrzały światło dzienne już nie byłem w tych ciemnościach przez moje oczy biło światło, które oślepiało mnie na początku kiedy tylko wyszedłem z tamtego ciemnego pokoju. Dzisiaj bowiem wychodzę z tego miejsca i nie mam zamiaru wracać do tego miejsca już nigdy więcej w tym miejscu umierałem z tęsknoty do mojej ukochanej widziałem tylko jej twarz w mojej głowie, która śmiała się do mnie. Dalej miałem wiele pytań na które odpowiedź zna moje rodzina i w końcu się dowiem czy wzięła z nim ślub? Albo rzuciła go, bo źle ją traktował i teraz cierpi po rozstaniu i po tym, że byłem w tym miejscu. Tyle pytań na które tylko znają odpowiedzi poszczególne osoby i zadam im te pytania kiedy będzie na to pora, ale teraz chce się cieszyć tym świeżym powietrzem, które czuje w moich płucach. Moja historia się jeszcze nie kończy, ona znowu się zaczyna, będzie mi dawała kłody pod nogi. Czy będę cierpiał? Na pewno, moje cierpienie będzie towarzyszyć do końca moich długich dni.

Witam Was :*
Prolog drugiego tomu za mną nie lubię ich zbytnio pisać, ale wzięłam się w sobie i napisałam dla Was prolog. 
On nie wiele mówi tylko, że Ross wyszedł z tego szpitala, ale za to następne rozdziały będą o wiele ciekawe i mam nadzieje, że będą Wam się podobać.
Pozdrawiam :*
PS.Liczę na komentarze :*




piątek, 11 marca 2016

Epilog

Nie wiem jaka jest data
Kilka razy uciekałem z tego miejsca i za każdym razem wiedzieli gdzie mają mnie szukać i zawsze mnie z stamtąd zabierali, a w moich oczach gromadziły się łzy, że muszę opuścić moją ukochaną i wrócić z powrotem do szpitala. Jednak kiedy uciekłem ostatni raz, to nie wróciłem do mojego pokoju tylko założyli mi na głowę worek przez który nic nie widziałem i założyli na mnie jakiś kaftan gdzieś mnie prowadzili sam nie wiedziałem dokąd mnie prowadzą. Kiedy doszliśmy ściągnęli mi ten worek i wszedłem do zupełnie innego pokoju, w którym były po przybijane deskami okna, było ciemno. Zaprowadzili mnie do łóżka i pozapinali pasami i od tamtego czasu nigdzie nie wychodziłem nie miałem dostępu do świeżego powietrza. Lekarz przychodzi do mnie codziennie i ze mną rozmawia, a pielęgniarki przynoszą mi jedzenie, picie, leki i rozmawiają ze mną o tym jaka dzisiaj jest pogoda, co się dzieje na świecie albo wchodziły na różne tematy prawda jest taka, że siedziałem sam w tym pustym i ciemnym pokoju. Powoli zapominam jak wyglądają drzewa, słońce, niebo, trawa i różne inne rośliny czy rzeczy jednak nigdy nie zapomniałem roześmianej twarzy mojej miłości i te wspólne nasze wspomnienia, to dla nich jeszcze tu żyje one podnoszą mnie na duchu, że kiedykolwiek wyjdę z tego miejsca. W każdej sekundzie myślę o niej i zastanawiam się nad jedną rzeczą czy wzięła ślub z moim bratem kiedy kogokolwiek się oto  pytam, to nie dostaje odpowiedzi na moje pytanie. Umieram z tęsknoty do niej i za jasnością, która mnie otaczała kiedyś codziennie, a teraz to jest ciemność tylko tyle widzę za wszystkim tęsknie co mnie kiedyś otaczało, a teraz umieram. Teraz nic nie mi zostało tylko umieranie z tęsknoty do niej nic więcej i napisze takie o to słowa...

Straciłem ją i tak łatwo jej nie zdobędę, zbyt mocno kocha mojego brata, a ja muszę się z tym pogodzić...

Cześć :*
I tak oto tym sposobem dotrwaliśmy do końca tego tomu jest mi z tego powodu bardzo smutno, ale za to będzie drugi tom, w którym dużo się wydarzy.
Jestem bardzo pozytywnie nastawiona na niego i mam nadzieje, że Wy też będzie zadowoleni z tego drugiego tomu.
Chce Wam bardzo podziękować za to, że byliście, czytaliście i komentowaliście moje rozdziały mam nadzieje, że zostaniecie do końca tej historii.
Chce Was poprosić oto, żeby każda osoba jaka, to czytała zostawiła po sobie jakiś komentarz może być to cokolwiek, ale chce wiedzieć ile tak na prawdę, to czytało, a ile było tutaj przypadkiem. 
Kocham Was!
Do napisania :*

piątek, 4 marca 2016

Rozdział dwudziesty piąty

26 wrzesień 2016 rok
Uciekłem z tamtego miejsca nie mogłem dłużej tam być i udawać, że wszystko jest ze mną dobrze kiedy tak na prawdę środku sypie się na kawałki potrzebuje mojej miłość ona daje mi tą wielką siłę. Jestem bez silny nie potrafię nic sam zrobić wszystkie rutynowe czynności, które trzeba robić codziennie są dla mnie udręką budzę się co noc z krzykiem, że przychodzi do mnie pielęgniarka z tym samym i jednym pytaniem czy wszystko u mnie dobrze? Nic u mnie nie jest dobrze straciłem wszystko, moją siłę, mój blask i moją miłość. On wszystko mi odebrał całe moje życie, zabrał moją miłość razem ze sobą, a mi zostawił tylko te cierpienie. W tamtym miejscu powoli nie wytrzymywałem tam wszyscy mówili te jedne i te same słowa, które znam już na pamięć na nic mi te ich słowa, nie pomagały mi, nie widzieli, że cierpię w środku. Planowałem tą ucieczkę od pewnego czasu i w końcu nadarzyła się okazja do tego, żeby w końcu uciec z tego miejsca, ale pewnie po pewnym czasie zorientują się, że mnie nie ma, ale mnie to nie obchodzi. Chodziłem różnymi uliczkami tego wielkiego miasta z plecakiem na plecach i myślałem nad moim życiem, którego nie mam ono nie istnieje dla mnie moje życie jest gdzieś nie daleko, ale nie mogę jej mieć. On pewnie trzyma ją teraz w swoich objęciach i mówi jej te czułe słowa, które kiedyś jej mówiłem albo szeptałem teraz, to on pełni tą rolę w jej życiu. Chodziłem tak i nagle znalazłem się pod jej domem bałem się wejdź do środka i nie chce widzieć tego szczęśliwego obrazka cierpiał bym coraz bardziej posypał bym się na drobne kawałeczki. Jednak chce ją zobaczyć porozmawiać z nią, przytulić poczuć jej bliskość i tak nadzwyczajnie wyjść. Po długich rozmyśleniach w końcu czasie otworzyłem furtkę i szedłem dróżką, która prowadziła mnie do jej drzwi. Znowu wahania, że teraz pewnie dotyka jego ust, a ja im tylko przeszkodziłem, ale sam nie wiedząc co robię zapukałem bardzo nie śmiało i zacząłem się pocić. Po chwili usłyszałem czyjeś kroki odsunąłem się od drzwi na tyle, żeby ta osoba mogła otworzyć i po sekundzie drzwi się otworzyły i zobaczyłem w nich mojego brata, który był uśmiechnięty, ale kiedy mnie zobaczył zamienił wyraz twarzy na zaskoczenie, a zarazem był szczęśliwy, że mnie widzi?
-Ross? Co ty tu robisz?-Spytał się mój brat i przytulił w drzwiach odwzajemniłem gest byłem w szoku, że zrobił taki gest w moją stronę po chwili wszedłem do środka i poszedłem od razu do salonu, a on sam poszedł do kuchni usiadłem na sofie i rozejrzałem się po salonie. Wszystko takie same widziałem ich wspólne zdjęcia na meblach zabolały mnie te zdjęcia, ale postanowiłem być silny musiałem pokazać mojemu bratu, że jestem twardy. Po chwili przyszedł Riker z dwiema szklankami z sokiem podał mi jedną i wziąłem łyka postawiłem szklankę na stoliczku, a on sam usiadł na przeciwnej sofie on coś pisał w swoim telefonie.
-Co robisz?-Spytałem się on schował telefon do kieszeni i spojrzał na mnie w końcu pierwsza nasza rozmowa odkąd poszedłem do tamtego miejsca ostatnio widzieliśmy się w szpitalu kiedy mnie zawodzili do psychiatryka.
-Ross powiedz mi co u Ciebie?-Odgonił mnie od pytania, które mu zadałem spuściłem głowę jednak czułem jego wzrok na sobie po chwili podniosłem głowę i patrzył na mnie tym swoim spojrzeniem, które mówiło wszystko.
-Wszystko w porządku-Odparłem on bacznie mi się przyglądał spuściłem głowę i patrzyłem na swoje dłonie nastała cisza dalej czułem jego wzrok na sobie po paru minutach usłyszałem jak ktoś wchodzi do domu. W salonie zobaczyłem moją miłość nie miała tego uśmiechu co zawsze tylko ze zdziwieniem popatrzyła na mnie tymi swoimi pięknymi oczami trwało, to tylko chwile, a dla mnie, to jest coś więcej.
-Co on tu robi?-Spytała się swojego narzeczonego rzucając torebką na sofę i patrzyła na mojego brata, który stanął i zaprowadził ją do kuchni siedziałem tak, a po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze. Cieszyłem się jak małe dziecko kiedy tylko zobaczyłem moją ukochaną jednak z jednej strony mój brat może mnie wywalić z ich wspólnego domu albo zadzwonić do mojego lekarza i znowu mnie tam zabiorą. Po paru minutach weszli z powrotem do salonu i usiedli na sofie obserwowali mnie i to bardzo każdy mój ruch analizowali po kilka razy. Mój brat wstał z sofy i podszedł do okna gdzie patrzył w swój ogród widziałem swoje odbicie w szybie i był wyraźnie smutny spojrzałem na moją miłość po której zobaczyłem smutek.
-Ross musimy Ci coś powiedzieć-Zaczął mój brat po dłuższej ciszy dalej patrzyłem na moją miłość nie zwracałem uwagi na mojego brata tylko ona była w moim centrum uwagi i zawsze tak będzie.
-Ross zadzwoniliśmy do Twojego lekarza, który po Ciebie przyjedzie-Powiedziała tak spokojnie w jej głosie usłyszałem smutek patrzyłem w jej oczy usłyszałem tylko jak mój brat wychodzi z salonu.
-Przyjedzie jak nie będzie miał pacjentów do przyjmowania-Odparłem zostaliśmy sami i to właśnie chciałem odkąd tutaj jestem tylko ją chciałem zobaczyć nikogo innego tylko właśnie moją miłość.
-Mówił coś na ten temat przez telefon-Odrzekła zerkając na mnie do salonu wszedł mój brat i usiadł obok mojej miłość objął ją ramieniem, a moje serce pękło na kawałeczki kiedy tak zrobił. Chciało mi się płakać na ten widok, ale ledwo co podtrzymałem łzy, które chciały płynąc z moich oczów jednak po sekundzie ktoś zapukał do drzwi mój brat poszedł otworzyć drzwi. Znowu zostałem z nią sam ona spuściła głowę spoglądałem się na nią do salonu wszedł mój lekarz, a za nim mój brat, który popatrzył na mnie i później na Laurę, a Doktor Jekyll patrzył na mnie złowrogo.
-Myślałeś, że się nie dowiemy gdzie jesteś-Powiedział spuściłem głowę po chwili lekarz zwrócił się do mojego brata, że chce z nim porozmawiać i wyszli z salonu zostałem z nią sam dalej patrzyłem na nią.
-Nie chce, żebyś tam wrócił-Powiedziała płaczącym głosem i patrzyła na mnie w jej oczach dostrzegłem łzy przytuliłem się do niej wszystkie uczucie wróciły do mnie płakała do mojego ramienia i również się rozpłakałem.
-Też nie chce-Odrzekłem płacząc odsunęliśmy się od siebie i poczułem, że chce ją pocałować powoli nasze twarze się zbliżały do siebie i złożyliśmy na naszych ustach pocałunek, który był pełen tęsknoty, cierpienia i miłości. Poczułem się tak jakbym poznawał jej smak ust pierwszy raz po chwili oderwaliśmy się od siebie i dalej czułem jej smak ust na sobie po paru minutach do salonu weszli oni. Doktor powiedział, że musimy się zbierać więc wstałem wziąłem plecak i pożegnałem się z moim bratem i z moją ukochaną wyszliśmy z ich domu, a przed ich domem masa fotoreporterów. Robili mi zdjęcia jak szedłem w kierunku samochodu Doktora i zastanawiałem się czy kiedykolwiek znowu poczuje smak jej ust.
Cześć
To już ostatni rozdział tego tomu i jest bardzo smutno z tego powodu pozostał tylko epilog, który już powoli zaczynam pisać. 
Po epilogu zaczynami drugi tom, w który wiele się wydarzy mam bardzo dużo pomysłów więc powiem Wam tylko jedno, że będzie się działo.
Pozdrawiam :*
PS.Liczę na komentarze :*