piątek, 29 stycznia 2016

Rozdział dziewiętnasty

16 czerwiec 2016 rok
Wyglądałem przez okno w tym pokoju, którym jestem już od paru godzin zamykałem się w sobie z nikim nie rozmawiałem nie potrzebowałem tego oni i tak mówili jedno i to samo w kółko te same nudne słowa. Potrzebowałem mojej miłość, a nie tych całych prochów, które mi dają codziennie i tych samych nudnych słów. Wszystko mnie przerasta oni nic o mnie nie wiedzą, a już dali o mnie diagnozę, że mam silną depresje i przechodzę załamanie nerwowe, którą trzeba leczyć. Z nikim tutaj nie nawiązałem żadnych kontaktów, nie przychodzę na grupowe zajęcia i na posiłki kiedy idziemy na jakiś spacer tylko na terenie szpitala, to oddalałam się od nich wszystkich. Chodzę sam własnymi drogami i cierpię tym razem umieram z tęsknoty do niej. Oni tego nie wiedzą nie mówiłem im tego coraz bardziej nie chce tutaj być w tym miejscu gdzie teraz się znajduje. Nie potrzebuje tego całego leczenia, ale robię to dla niej i tylko dla niej jeszcze tutaj jestem w tym miejscu, w którym jest dużo ludzi, którzy leczą się z przeróżnych chorób psychicznych. Nasłuchałem się przeróżnych historii od mojego prowadzącego lekarza, który jako jedyny próbuje do mnie dostrzec jednak bezskutecznie nazywa się Doktor Jekyll. Wszyscy tutaj go mają za wspaniałego lekarza, że dużo osób do niego przychodzi i pomaga tym wszystkim ludziom uporać się ze swoim życiem tylko, że mojego życia już nie ma ono nie istnieje bez niej ona daje mi te powietrze do życia, które jest potrzebne. Nikt tutaj nie wiedział, że ją kocham zdecydowanie za mocno, że jest mi potrzebna jak powietrze do życia, że daje te kolory do mojego życia. Zachowuje, to wszystko dla siebie nikt nie wie, że ja tutaj płacze po nocach z tęsknoty do niej, że cierpię i nie wiem czy dłużej tak wytrzymam moje myśli ciągle krążą wokół mojej ukochanej. Do mojego pokoju ktoś wszedł odwróciłem się i zobaczyłem mojego lekarza jak zawsze z tym uśmiechem na ustach i z jakimiś papierami usiadłem na pobliskim fotelu i patrzyłem na niego. On zamknął drzwi za siebie i usiadł na przeciwko mnie dalej miał ten uśmiech na ustach i coś pisał w tych swoich papierach codziennie tak samo pyta się oto jedno i to samo.
-Cześć Ross powiedz mi jak się czujesz?-Spytał się po zapisaniu  coś w papierach zawsze odpowiadałem tak samo chce z tego miejsca jak najszybciej uciec i być blisko mojej miłości, która teraz szykuje się do swojego ślubu, ale chce widzieć jak jest szczęśliwa chociaż z kimś innym.
-Wszystko dobrze-Odparłem spoglądając się na niego on popatrzył wpierw na mnie później znowu w te swoje papiery coś sobie zanotował, a po chwili zerknął na mnie dostrzegłem po nim, że jakoś mi nie uwierzył.
-Ross jesteś dorosły, ale chce Ci tylko uświadomić, że Ty masz depresje, którą musisz leczyć i zostaniesz z nami tak długo jak, to będzie potrzeba-Odparł po chwili wstał z fotela i wyszedł z mojego pokoju zostawiając mnie samego. Byłem sam w tym pustym pokoju sam z własnymi myślami spoglądając na te okno moje myśli wirowały wokół jednej osoby, która zawładnęła moim sercem. Umierałem tutaj z tęsknoty nie widziałem jej parę dni, a ja w tym miejscu umierałem po prostu nikt mnie nie ratował. Nie potrzebuje od nich tej pomocy nie chce być w tym miejscu. Wole być blisko ukochanej chociaż jest szczęśliwa z kimś innym i planuje z nim wspólną przyszłość, to nie będę stawał jej na przeszkodzie do jej szczęścia będę cierpiał w samotności u siebie w domu. Tam będę czuł się bezpiecznie sam ze swoim cierpiącym życiem, które będzie trwało do końca moich dni nie dawałem im tutaj, żeby lepiej mnie poznali. Mogli się rozczarować jaki jestem na prawdę, że kocham tą jedną i to samą osobę przez tyle lat moje uczucie z dnia na dzień rosło w moim sercu i zarazem umierałem z tęsknoty do niej. Pozwoli mi, żebym miał telefon ze sobą i czasem wchodziłem na plotkarskie strony i widziałem te zdjęcia, które mnie bolały kiedy tylko ich widziałem trzymających się za rękę moje serce łamało się na kawałki. Prasa huczała również na mój temat, w którym pisali ze jestem w tym miejscu chociaż tak bardzo chroniłem swoja prywatności, to oni o tym się dowiedzieli, że jestem w szpitalu psychiatrycznym. Dawali mi przeróżne diagnozy, że jestem uzależniony od alkoholu, przeróżnych używek albo załamałem się oni byli wścibscy zbyt bardzo chcieli za dużo wiedzieć o cudzym życiu, że wchodzili z butami w cudze życie i tak zawsze wszystko zmieniali w naszych wypowiedziach. Moje życie jest dosyć cierpiące i skomplikowane zarazem za dużo dzieje się w nim zdecydowanie moje życie idzie zbyt szybko moja kariera stanęła w tym martwych punkcie odkąd jestem w tym miejscu. W tym szpitalu słyszałem szepty odnośnie tego, że tutaj jestem, a mianowicie słyszałem "To ta gwiazda Disneya, która nie poradziła sobie z życiem" i widziałem ich te twarze, które mówiły wszystko nie obchodziło mnie zbytnio co o mnie mówili. Przeważnie mnie nie było na tych grupowych spotkaniach, a kiedy byłem na posiłkach, to siedziałem sam, a na spacerze szedłem z dala od nich jednak widziałem, że są chorzy psychicznie. Nie przeszkadzało mi każdy jest tutaj, żeby się wyleczyć ze swojej choroby ja również tylko jak, to oni mówili, że mam z nimi współpracować mam się przed nimi otworzyć. Po tylu godzinach spędzonych w swoim pokoju i na rozmyślaniu postanowiłem z niego wyjść w celu pójścia do wspólnej kuchni, żeby się czegoś napić. Wyszedłem z pokoju zamykając go i szedłem długim korytarzem, który poprowadził do kuchni wszedłem tam i nagle wszyscy spojrzeli na mnie tymi swoimi oczami przyzwyczaiłem się do tego, że patrzą się na mnie ze zdziwionymi oczami i coś tam między sobą szeptali. Podszedłem do jednej z szafek i wyciągnąłem z niej szklankę, a z lodówki wodę nalałem zawartość butelki wody do szklani i na jednym duszku wypiłem i umyłem szklankę i ją schowałem wyszedłem szybko z tej kuchni. Postanowiłem trochę tutaj się rozejrzeć chodziłem wszędzie swoimi drogami i poszedłem na ostatnie piętro tego budynku dużo się nasłuchałem o tym piętrze, że są tutaj ludzie, którzy albo uciekli albo są zbyt niebezpieczni dla społeczeństwa. Nikt tutaj nie przychodził z pacjentów. Byłem tutaj pierwszy raz szedłem długim korytarzem aż doszedłem do końca korytarza okna były powybijane deskami co dawało półmrok temu miejscu. Usiadłem na podłodze koło ściany i zacząłem myśleć nad swoim życiem, które jest cierpiące przeżyłem wiele w swoim życiu, że aż doszedłem tutaj do tego miejsca, w którym nie powinno mnie tutaj być. Nagle usłyszałem kroki przestraszyłem się pośpiesznie wstałem z podłogi poprawiając się i zobaczyłem młodego chłopaka. Widziałem go kilka razy był na swój sposób specyficzny unikał ludzi, nie rozmawiał z nikim tylko z pielęgniarkami albo z lekarzami, a kiedy mnie zobaczył, to się przestraszył trzymał kurczowo ściany patrząc na mnie z wystraszonym wzrokiem.
-Boisz się mnie?-Spytałem się łagodnie on dalej tak stał jak wcześniej jego wygląd był taki na swój sposób dziwny włosy czarne ulizane, duże brązowe oczy i był dosyć chudy, ale ludzi nie ocenia się po wyglądzie również zauważyłem po nim, że się trząsł.
-Co...ty...tu....robisz?-Spytał przerywając się bał się mnie zauważyłem, to po nim po pewnym czasie, w jego oczach dostrzegłem przerażenie trzymał dalej się kurczowo tej ściany jakby miała go uratować przede mną. Wiele słyszałem na jego temat dużo pogłosek było o nim, że ma schizofrenie od małego, a jego matka nie interesowała się nim więc przysłali go tutaj do tego szpitala, żeby się leczył.
-Wiesz przyszedłem, żeby sobie pomyśleć-Odparłem on dalej się trząsł przerażony był, że mnie widzi chciałem mu powiedzieć, że nie ma się czego bać on tylko popatrzył się na mnie, a później na swoje buty.
-Ja.....zawsze......tutaj....przychodziłem-Mówił tak praktycznie cały czas tak jakby nie potrafił znaleźć odpowiednich słów po chwili jednak puścił ścianę i zaczął biec widziałem jak szybko ucieka z tego miejsca. Zdziwiony byłem tą reakcją, ale w sumie jest chory i nie wiadomo co takiemu siedzi w głowie przeróżne pomysły, że sam się w nim gubi i nie wie, że to co myśli jest dobre czy też i nie zrezygnowany usiadłem na podłodze i zacząłem rozmyślać nad tym czy moje życie ma jakiś sens.
Cześć
Nowy rozdział, w którym nie za bardzo się dzieje, ale widzicie jak, że Ross kogoś poznał i jak sobie radzi, w tym szpitalu.
Będzie trochę tych rozdziałów takiego typu, ale mogę Wam zdradzić, że będzie się dużo działo w następnych rozdziałach, a mianowicie, że Ross poczuje coś do pewnej dziewczyny i być może będzie pocałunek, a tego to się dowiedziecie w swoim czasie.
Bohaterowie czekają na Wasze pytania także zapraszam Was do osobnej zakładki gdzie możecie zadawać pytania.
Pozdrawiam :*
PS.Liczę na Wasze komentarze :*






22 komentarze:

  1. Witam.
    Jestem :)
    Sama nie wiem co napisać.
    Wspaniały rozdział :)
    Oczy mi się kleją :(
    Dobranoc <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki a i cieszę się, że jesteś wiele dla mnie znaczy :) Dobranoc <3

      Usuń
  2. w realnym życiu nie lubie Rossa ale tutaj trzymam za niego kciuki
    niech Marano umiera z zazdrości ha
    czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, że trzymasz za niego kciuki wiele się wydarzy :)

      Usuń
  3. Wspaniały < 3
    Trzymam kciuki za Rossa. Mam nadzieje, że uda mu się wyjść z tego szpitala.
    Czekam na nexta!
    Pozdrawiam :*
    Twoja Czekoladka ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział!
    Biedny Ross. Niech już wyjdzie z tego szpitala. Niech wszystko opowie lekarzom, a oni coś tam zrobią i wypiszą go. Ja chcę Raurę!
    Czekam na next. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zachowanie Rossa jak najbardziej adekwatne do sytuacji. Wstydzi się przyznać, że potrzebuje pomocy. Ale jak tak będzie robił to szybko nie wyjdzie...
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki i bardzo podoba mi się Twoja interpretacja mojego bloga :*

      Usuń
  6. biedny Ross..... Piszesz cudownie, ale czasem nie nadążam z rozdziałami, jak dla mnie trochę za często i przez to możesz utracić czasem jeden komentarz, ale jakoś postaram się to ponadrabiać, do napisania
    Kinga ;*

    PS. Nie zwracaj uwagi na moje wywody :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki i moje rozdziały pojawiają się dwa razy w tygodniu i najczęściej w piątek i w niedziele i mam nadzieje, że postarasz się po nadrabiać :*

      Usuń
  7. Super rozdział :*
    Dzisiaj tylko tyle.
    Czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń
  8. Wreszcie udało mi się tu dotrzeć. Co mogę powiedzieć... historia nawet interesująca, wciągnęła mnie. Chociaż wiesz, jeśli mogę coś powiedzieć i się nie pogniewasz... te drugie zdania i przecinku nie we wszystkich miejscach trochę utrudniają czytanie. ;) oczywiście nie chce cię hejtować. To tylko taka luźna uwaga która możesz wziąć pod uwagę ;)
    Podobnie jak wszyscy jestem ciekawa co masz tam dalej. Ross wyjdzie w końcu z tego psychiatryka??? Co to za dziewczyna o której wspomniałaś w notce?? Czekam na kolejny rozdział :)
    Chelsa


    Zapraszam także do siebie: long-is-the-road-to-happiness.blogspot.com

    A także na świeżo otwartego bloga
    love-chase-raura.blogspot.com
    Serdecznie zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki i Twoją uwagę również wezmę pod uwagę :)

      Usuń
  9. Niech tylko Ross wyjdzie ze szpitalaa :D
    Tak mi go szkoda :(
    Kolejny świetny rozdział.
    Czekam na next :****

    OdpowiedzUsuń
  10. Ross w szpitalu! :(( szkoda mi chłopaka. Niech jak najszybciej z niego wyjdzie! Rozdział fantastyczny i czekam na jest :)

    OdpowiedzUsuń