Siedziałem w kuchni delektując się tą ciepłą kawą, w tym dniu zobaczę moją ukochaną tylko w ramionach kogoś innego, przy którym ona promienieje ze szczęścia zobaczę jej ten piękny uśmiech. Kocham ją i to nic nie zmieniło tylko, że moja serce dzisiaj będzie złamane na kawałeczki kiedy tylko ją zobaczę z moim bratem, który mi ją odebrał i nigdy jej nie zdobędę. Wczoraj już nikogo nie pytałem się odnoście tego ślubu pewnie by mi odpowiedzieli tak samo jak moja siostra, że powinienem zapytać się jej, ale co jeśli ona mi nie odpowie na moje pytanie wtedy zostanę bez odpowiedzi. Mam tyle pytań, a tak mało odpowiedzi i tylko poszczególne osoby znają odpowiedzi na moje pytania tylko najpierw zaczynam od tego pytania. Bardzo się ciesze, że ją dzisiaj zobaczę na tej rodzinnej kolacji po tylu miesiącach w końcu moje oczy ujrzą moją miłość, która będzie z kimś innym będę się starał nie wybuchnąć płaczem, ale jedno wiem na pewno, moje serce tego nie wytrzyma. Do kuchni wszedł mój brat, Rocky. Przywitaliśmy się po chwili z jednej szafki wyciągnął kubek, a z drugiej cukier i kawę zamknął obie szafki i nastawił wodę spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Po paru minutach usiadł na przeciwko mnie ze swoim kubkiem z kawą oby dwoje delektowaliśmy tą czarną cieczą, która cieszy każdego człowieka z rana, bo niektórzy tylko to piją rano, bo inni widzą tylko prace zamiast spokojnie delektując się tą ciepłą kawą.
-Wszystko w porządku?-Spytał się biorąc łyk ciepłej kawy przyglądał mi się od pewnego czasu trochę mnie, to speszyło więc odwróciłem wzrok w przeciwnym kierunku patrzyłem co się dzieje za oknem.
-W porządku-Odparłem mój brat spojrzał na mnie, a później na blat nastała cisza, której nikt z nas nie chciał przerywać każdy był pogrążony w swoich myślach moje myśli zagłębiały jedna osoba moja miłość, którą dzisiaj zobaczę.
-Dzisiaj jest ta kolacja-Powiedział Rocky przerywając ciszę, która nas otaczała przez pewien czas oby dwoje wtedy mogliśmy pomyśleć o swoim życiu, co nas otacza w danym dniu i jakie mamy problemy.
-Tak, to prawda-Oznajmiłem i napiłem się ciepłej kawy chciałem się go zapytać czy on wie coś odnośnie tego ich ślubu, ale z drugiej strony może mi powiedzieć, to samo co nasza siostra i nic się wtedy nie dowiem.
-Zobaczysz naszego młodszego brata i Ellingtona-Odrzekł po pewnym czasie dalej miałem te wątpliwości, żeby się go o to zapytać nie wiedziałem czy mogę zadać mu te pytanie, które krąży mi w głowie.
-Rocky mam do Ciebie do pytanie-Zacząłem nie pewnie pijąc nerwowo kawę on pokazał głową, żebym kontynuował-Może wiesz coś więcej na temat tego ślubu?-Spytałem się dosyć cicho jego reakcja była natychmiastowa wyprostował się i spojrzał na mnie nerwowo.
-Powiem tak ich ślub, to jedna wielka fikcja, te ich małżeństwo, nie powinno się pojawić i radzę Ci nie pytaj się już o ten ślub jeśli chcesz wiedzieć więcej, to zapytaj się jej-Powiedział dosyć ostro Rocky wypijając całą kawę spoglądając na mnie. Mogłem się o nic nie pytać, ale teraz przynajmniej wiem co mi odpowiedział dalej nie miałem żadnych pytań. Odstawiłem kubek do zmywarki i poszedłem na górę do swojego pokoju po drodze minąłem się z Rydel, która uśmiechnęła się do mnie i szybko poszła na dół. Wszedłem do mojego pokoju zamykając drzwi podszedłem do okna i usiadłem na parapecie próbowałem jakoś sam poznać prawdę odnośnie ich ślubu wszystko było takie tajemnicze, a tylko jedna osoba mogła w tym momencie odpowiedzieć na moje pytania, ona dzisiaj będzie na tej kolacji. Myślałem o niej i tylko o niej dzisiaj moje oczy ujrzą ją, ale będzie z moim bratem, ona chce spędzić z nim resztę swojego życia, założyć z nim rodzinę, a ja będę na to wszystko przetrzeć z boku. Będę wtedy cierpiał w samotności, a moje serce nie wytrzyma tego bólu i cierpienia, ale taka moja rola w życiu jestem obserwatorem jak i dobrym przyjacielem. Siedziałem tak kilka godzin rozmyślając nad tym wszystkim bardzo intensywnie kiedy do mojego pokoju ktoś zapukał powiedział ciche "proszę" i do środka weszła moja siostra, która spojrzała na mnie ze współczuciem.
-Ross ubieraj się za niedługo goście się pojawią-Oznajmiła i od razu wyszła z mojego pokoju nie zdążyłem nic powiedzieć tylko wyszła zamykając za sobą drzwi wstałem z parapetu i podszedłem do szafy. Wyciągnąłem z niej odpowiednie ciuchy do tej okazji i poszedłem z nimi do łazienki wziąłem szybki prysznic, który orzeźwił mnie, ale nie orzeźwił mnie z mojego cierpienia wyszedłem z pod prysznica wytarłem się, ubrałem ciuchy, które sobie wybrałem. Wyszedłem z łazienki i skierowałem się na dół do kuchni, ale stanąłem na schodach, bo usłyszałem jak moje rodzeństwo o czymś rozmawiało.
-Ross pytał się o to samo co i mnie?-Spytała się Rydel widziałem wszystko co robili, ale oni mnie nie widzieli, więc miałem dobrą pozycje do obserwacji i podsłuchu mojego rodzeństwa, które aktualnie było do siebie tyłem odwrócone. Rydel kroiła coś i wsypywała do miski, a Rocky robił coś przy telefonie oby dwoje nie spoglądali na siebie.
-Tak dzisiaj rano-Odparł Rocky reakcja mojej siostry była natychmiastowa odłożyła nóż i spojrzała na brata, który również spoglądał się na nią po chwili Rydel usiadła obok naszego brata i spojrzała w blat.
-Myślałam, że sobie odpuścił, bo mnie się wczoraj pytał, a Ty co mu powiedziałeś?-Spytała się opierając swoją głowę o rękę i patrzyła przez okno nasz brat spojrzał na siostrę w odbiciu okna i westchnął ciężko.
-To co ustalaliśmy wszyscy co mu powiemy kiedy będzie pytał-Odrzekł po paru minutach i zrozumiałem, że wszystko było ustalone nie mam co się dalej ich pytać muszę zapytać się teraz odpowiedniej osoby.
-Trzeba powiadomić Rylanda i Ellingtona na wszelki wypadek-Powiedziała Rydel spoglądając na brata, który coś pisał w swoim telefonie ona spojrzała na niego ze smutkiem on odstawił telefon na blat i przytulił Rydel do siebie.
-Już, to zrobiłem, ale uwierz mi chciałem mu o wszystkim powiedzieć on dalej cierpi widzę, to po nim-Odrzekł Rocky przytulając dalej Rydel wszystko stało się dla mnie jasne muszę się dzisiaj zapytać mojej ukochanej odnośnie jej ślubu chce znać odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, które krążą w mojej głowie.
-Wiesz, że nic nie możemy mu powiedzieć Laura sama musi mu o wszystkim powiedzieć my nic na, to nie zrobimy i tak też, to widzę, że cierpi-Powiedziała Rydel i wstała z krzesła wróciła do poprzedniej czynności, a Rocky dalej siedział rozmyślając nad tym wszystkim.
-Ten ślub nie powinien się odbyć-Powiedział cicho Rocky i spojrzał na okno Rydel przestała kroić warzywa każdy z nas był w swoich myślach, a ja w głowie miałem jedno muszę się zapytać mojej ukochanej o ten jej ślub.
-Dobrze, że nie pyta się rodziców o ten ślub, bo jak dobrze wiesz, to jest ich wzór do naśladowania-Odrzekła Rydel i wsypała do miski resztę warzyw, które były na desce i wszedłem do kuchni. Rocky spoglądał się na mnie z uśmiechem, a później przeglądał coś w telefonie za to moja siostra przytuliła mnie do siebie potrzebowałem zupełnie kogoś innego, żeby mnie przytulił moją miłość, którą dzisiaj zobaczę na tej kolacji. Wiem jedno, że znowu będę cierpiał moje serce znowu nie wytrzyma tego, że widzę ją z kimś innym usiadłem na przeciwko mojego brata, który wlepiał swój wzrok w ekran telefonu. Do kuchni weszli nasi rodzice, którzy byli o święcie ubrani powiedzieli, że mamy już dawać na stół talerze, sztućce, szklanki i różne inne rzeczy. Zrobiłem, to pomogłem w tej kolacji pomagał również mój brat, a siostra dawała na stół sałatki, ciasta i inne rzeczy przy tym wszystkim panowała po między nami cisza, którą nikt nie chciał przerywać. Kiedy, to zrobiliśmy usłyszeliśmy pierwsze pukanie do drzwi, a mi serce przeszło do gardła chciałem, żeby to była ona czekałem w salonie jednak do salonu wszedł nasz przyjaciel rodziny Ellington, który przywitał nas uśmiechem. Od razu usiadł obok mojej siostry cieszę się jej szczęściem dobrego chłopaka wybrała, który będzie zawsze przy niej też chce, żeby ona również była szczęśliwa. Od razu po nim wszedł młodszy brat Ryland odkąd ukończył 18 lat wyprowadził się z domu nie chciał mieszkać z rodzicami mieszka sam z czego bardzo się cieszy przywitał się z nami wszystkimi i usiadł na sofie obok mnie. Czekałem tylko na jedną osobę, której jeszcze nie było, ale kiedy usłyszałem kolejny dzwonek pomyślałem, to musi być ona przymknąłem oczy gdzie po chwili otworzyłem i zobaczyłem rodziców mojej ukochanej. Nie było z nimi siostry Laury kiedy się ich o to spytałem powiedzieli mi, że wyjechała jednak za bardzo nie chciałem w to wierzyć, bo Vanessa zawsze jest na takich rodzinnych uroczystościach, a teraz jej nie ma i musiała tak nagle wyjechać. Nie dopytywałem się dalej pewnie by mnie zwodzili tak jak z tym całym ślubem poszliśmy wszyscy do jadalni i tam czekaliśmy już na ostatnich naszych gości. Teraz kiedy usłyszę dźwięk dzwonka, to na pewno będzie ona uśmiechnięta zobaczę ją po tylu miesiącach jednak wiem, że po tym wszystkim znowu moje serce będzie złamane, ale zobaczę ją na własne oczy. W końcu usłyszałem ten upragniony dzwonek mój tata poszedł otworzyć drzwi i już na wejściu usłyszałem jej przepiękny głos, który mówił, że przeprasza za spóźnienie. Usłyszałem również głos mojego brata, ale to się dla mnie nie liczy tylko właśnie ona i weszła do tej jadalni wyglądała przepięknie z tym uśmiechem, a u boku był jej mąż, który trzymał ją za rękę. Od razu moje serce zaczęło boleć, krwawić i łamać w kawałkach usiadła obok mojej siostry i zaczęliśmy jeść rozmawiali na różne tematy, a ja nic nie mówiłem tylko jak o coś się mnie pytali. Bardziej skupiałem się na mojej ukochanej, która o czymś rozmawiała z moją siostrą obserwowałem ją od początku tej całej kolacji tylko dyskretnie, żeby nikt nie zauważył. Każdy z kimś rozmawiał postanowiłem pójść w cień i z nikim nie rozmawiać tylko czekam na jedną rozmowę, która dzisiaj może się odbyć. Usłyszałem jak ktoś siada obok mnie odwróciłem głowę i zobaczyłem Ellingtona, który uśmiechnął się do mnie.
-Wszystko w porządku?-Spytał się po chwili kiedy tutaj usiadł nie zwracałem uwagi na niego tylko na moją ukochaną, która właśnie w tej chwili śmiała się wraz z moją siostrą chciałbym wiedzieć z czego teraz się śmieje. Po paru sekundach obok mnie usiadł Riker, który coś pokazał Ellingtonemu, żeby sobie poszedł on posłusznie zrobił to i poszedł w kierunku naszych braci, którzy stali a w rękach trzymali swoje napoje.
-Jak miło Cię widzieć Ross-Powiedział mój starszy brat popijając przy tym drinkiem nie chciałem na niego patrzeć, ale czułem na sobie jego wzrok nie spoglądałem na nią, bo by się pewnie domyślił, że się na nią spoglądał.
-Mi Ciebie również Riker-Odrzekłem po pewnym czasie nasze relacje nie są takie jak by się mogły wydawać, takie jakie powinny być nie przypominają takich braterskich tylko nasze relacje są chłodne, bez żadnych braterskich uczuć tylko chłodne.
-Kiedy wyszedłeś?-Zapytał się pierwszy raz odkąd przy mnie siedzi spojrzałem na niego i wiedziałem, że przygląda mi się dostrzegłem na jego twarzy ten uśmiech taki sam kiedy zabierali mnie do tego szpitala.
-Nie dawno-Odparłem odwróciłem głowę i zauważyłem, że nie było już mojej miłości tylko widziałem Rydel, która stała obok naszych braci i swojego chłopaka zacząłem szukać ją wzrokiem dosyć nerwowo.
-Wiem, że ją szukasz ona gdzieś wyszła przed chwilą-Powiedział mój brat nie chciałem, żeby to było po mnie widać, ale on to zauważył stałem zostawiając samego starszego brata i poszedłem w poszukiwaniu za nią chciałem z nią tylko porozmawiać. Szukałem ją po całym domu aż postanowiłem, że pójdę zobaczyć w ogrodzie i była tam siedziała na leżaku obserwując basen, a w blasku księżyca wyglądała przepięknie. Usiadłem na osobnym leżaku i odwróciła się jej wzrok padł na mnie patrzyliśmy sobie w oczy przez chwilę, a to mi dużo dawało moje serce biło jak oszalałe zresztą przez całą tą kolacje moje serce wyrywało się do niej, ale też łamało się na kawałki.
-Cześć Ross wszystko w porządku?-Spytała się uśmiechając się kocham jej ten uśmiech mogłaby mi pokazywać do końca moich dni, mógłbym ją oglądać do końca moich dni nie znudziła by mnie, a z jej zdjęciem poszedłbym do grobu.
-W porządku, a u Ciebie?-Spytałem się i delikatnie jak tylko mogłem dotknąłem jej ręki, a po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze chciałem tego odkąd tylko ją dzisiaj zobaczyłem dotknąć jej ręki tyle mi wystarcza.
-Też w porządku-Powiedziała i puściła moją dłoń nie chciałem, żeby to zrobiła trzymałem ją przez chwilę, ale to i tak dużo mi dawało spojrzałem na jej dłoń widniała tam złota obrączka, a na jej coś wygrawerowane tylko sam nie wiem co tam jest. W mojej głowie krążyły pytania, na które ona zna odpowiedzi i może mi na nie udzielić.
-Lauro możesz mi powiedz coś więcej na temat Twojego ślubu?-Spytałem się po pewnym czasie, a ona spojrzała na mnie z przerażeniem chciałem się do niej przytulić, ale ona mnie odpychała od siebie.
-Dowiesz się w swoim czasie-Powiedziała i wstała z leżaka spojrzała się na mnie poklepała po plecach i weszła do środka, a ja dalej zostałem w tym ogrodzie niczego się nie dowiedziałem, a już myślałem, że czegoś się więcej dowiem. Usłyszałem jak ktoś siada na tym samym miejscu co ona podniosłem głowę i zobaczyłem moją siostrę, która była smutna moim widokiem, a ja się zapytałem.
-O co w tym wszystkim chodzi?
Witam Was :*
Nowy rozdział, w którym jest ta rodzinna kolacja, ale od trzeciego rozdziału wiele się będzie działo już nie mogę się doczekać kiedy się podzielę z Wami moimi pomysłami na ten tom.
Mogę Wam tylko zdradzić, że Ross dowie się całej prawdy o Lauren i ona wciągnę w kolejne kłopoty Rossa, ale dowiedziecie się wszystkiego w swoim czasie jednak Ross nie dowie się w najbliższych rozdziałach odnoście tego ślubu Laury i Rikera, ale wydarzy się coś czego nikt z Was się nie spodziewał.
Na pewno nie dodam rozdziału w święta chciałam Wam życzyć Wesołego Alleluja! Spokojnych i rodzinnych świąt, żeby każdy z Was miał mokrego dyngusa i smacznego jajka.
Życzę Wam Wesołych Świąt :*
Pozdrawiam :*
PS.Liczę na komentarze :*